Ewa i Rafał Szyszko prowadzili przez wiele lat firmę Glitter specjalizującą się w produkcji biżuterii z bursztynem. W 2009 r. postawili wszystko na jedną kartę i stworzyli od podstaw markę Eva Stone. Czy było warto?

Jak się udały targi Inhorgenta? Jesteście tam obecni od wielu lat – wcześniej jako Glitter , teraz jako Eva Stone?


Inhorgenta to dla nas najważniejsze targi. Przygotowujemy się do nich na wiele miesięcy wcześniej – to miejsce prezentacji naszych nowych kolekcji na dany rok. To właśnie w Monachium w 2009 roku zaczynaliśmy wszystko od nowa: po raz pierwszy zaprezentowaliśmy naszą nową markę Eva Stone i zaczęliśmy budować  nową bazę klientów. Targi te stały się dla nas niejako symbolem rzeczy niemożliwych, które jednak stają się możliwe. Na początku było trudno, teraz z każdym rokiem odnotowujemy wzrost liczby zamówień. Także w czasach kryzysu.

Czyli opłacało się zagrać va banque? Skąd taka determinacja, by postawić dorobek wielu lat na jedną kartę i stworzyć nową markę o zupełnie odmiennym od dotychczasowego wzornictwie?

Tak naprawdę? Tak naprawdę to z powodów finansowych. Nasz dotychczasowy profil przestał być rentowny. W czasach niskich cen biżuterii z bursztynem i sprzedaży na kilogramy przetrwać mogły tylko firmy z odpowiednim kapitałem finansowym, którego my nie mieliśmy. Zaczęliśmy więc szukać dla siebie alternatyw – różnych, bo różne opcje przećwiczyliśmy i żadna nie okazała się dobra. Nowe możliwości rozwoju odkryliśmy między innymi dzięki konsultacjom z  Giedyminem Jabłońskim, który dużo opowiadał nam o historii biżuterii. Czuliśmy, że tylko radykalna zmiana nas uratuje. Więc z ogromnym zapałem zgłębialiśmy z Rafałem literaturę przedmiotu, a nawet podjęliśmy studia podyplomowe w Katedrze Biżuterii na ASP w Łodzi. Ja po roku przerwałam, a Rafał właśnie finiszuje. To wszystko zaowocowało nie tylko całkiem nowym spojrzeniem na biżuterię, ale też nowymi kontaktami z osobami, które motywują nas do działania, inspirującymi rozmowami, odrzuceniem dotychczasowych przyzwyczajeń produkcyjnych oraz otwarciem na „nowe”. Tak właśnie narodziła się autentyczna pasja, która w połączeniu z determinacją pomogła nam przetrwać okres diametralnych zmian. Nie tylko zmieniliśmy profil działalności, ale także wszystko, co z tym związane: musieliśmy zbudować nową bazę klientów i wymienić kadrę pracowników na takich, którzy chcą realizować z nami nową wizję. Choć nadal jest nam trudno, mamy swoją pasję i poczucie, że jesteśmy na dobrej drodze. I właśnie to nas mobilizuje. 

Postawiliście też na współpracę z projektantką i dość charakterystyczne wzornictwo. Skąd przekonanie, że właśnie to jest klucz do sukcesu?

Ludzie są dla nas bardzo ważni, ale najważniejsza jest Eva Stone – od początku postawiliśmy wszystko na rozwój tej marki. By mogła się rozwijać zgodnie z naszymi oczekiwaniami, rozpoczęliśmy współpracę z wówczas jeszcze nieznaną projektantką Ewą Kurzynką – osobą o dużej wrażliwości estetycznej i zmyśle artystycznym.  Ta współpraca bardzo dobrze się rozwija, wiele się od siebie uczymy, Ewa w dużej mierze współtworzy kolekcję Eva Stone. Niemniej jednak chciałabym wyraźnie zaznaczyć udział całego zespołu w procesie twórczym – udało nam się bowiem fajnie dobrać i zgrać. Projektowanie w Eva Stone ma pewne określone ramy: nie ma tu miejsca na „pojechane” projekty, wszystkie są dokładnie przemyślane i przedyskutowane, by mogły się podobać i oczywiście sprzedawać. Projektując, bierzemy pod uwagę zmieniające się trendy w modzie, jak i reakcje naszych klientów – właścicieli poważnych zagranicznych galerii, którzy sprzedają biżuterię uznanych twórców także z Polski. Właśnie te obserwacje są dla nas kluczem do sukcesu, który mamy zamiar osiągnąć – bo na razie jesteśmy troszkę dalej niż na początku drogi…  

Co jest więc Waszym celem? Sukces komercyjny? 

W moim odczuciu komercja, czyli działalność nastawiona wyłącznie na zysk, wyklucza twórczą pasję. A tej nam przecież nie brakuje. Naszym celem jest zadowolenie klientów – głównie właścicieli galerii, którzy znają się na biżuterii, umieją docenić dobre wzornictwo i przede wszystkim cenią sobie współpracę z nami. Jeśli sukces komercyjny będzie zwieńczeniem naszej pasji, nie będę miała nic przeciwko temu. Chciałabym, by dobre wzornictwo dobrze się sprzedawało – chyba każdemu projektantowi na tym zależy?

Niby w Eva Stone nie ma miejsca na projekty „pojechane” – a jak nazwać kolekcję letniej biżuterii z silikonu stworzoną we współpracy z Michałem Starostem?

Bardzo cenimy sobie Michała Starosta jako projektanta i współpracę z nim zapoczątkowaną wspólnym pokazem na Gali Mody i Bursztynu Amberif 2012, która potem miała jeszcze kilka odsłon w różnych miejscach. Aby biżuteria stała się – jak mawia Michał – wisienką na torcie, nie może być przegadana, nie może przytłaczać wielkimi rozmiarami, czyli „klocowatością”. Ma raczej dopowiadać historię, budować nastrój tajemnicy. Michał potrzebował letniej biżuterii na Sopot Fashion Days 2012, gdzie zaprezentował biało-czarną kolekcję inspirowaną twórczością  grafika Oskara Pera Dahlberga. Ewa Kurzynka wykonała morskie elementy srebrne nawiązujące charakterem do jego twórczości, Rafał wymyślił elementy silikonowe oraz lekkie w odbiorze podwieszenia z zastosowaniem PVC – łączyliśmy później te elementy w oryginalne kolie. Zależało nam w szczególności na „odczarowaniu” bursztynu i zdjęciu z niego złej sławy „babcinej” biżuterii, dlatego nadaliśmy całości lekki, letni i nowoczesny styl. Efekt był na tyle ciekawy, że rozwinęliśmy go do kolejnego projektu z udziałem Michała Starosta, czyli kalendarza Miasta Sopot 2013.  

Czy te dotychczasowe przygody ze światem mody nie kuszą, by pójść w kierunku mariażu z modą? Na rynku bardzo mało jest tego typu dobrej, ciekawie zaprojektowanej i przede wszystkim dobrze wykonanej biżuterii.

Studiując na ASP w Łodzi, poznaliśmy także wykładowców uczących projektowania mody, którzy nauczyli nas innego spojrzenia. Ciekawe też okazały się spotkania z młodymi studentami, którzy pracują w różnych korporacjach i wiedzą, gdzie szukać wiadomości na temat światowych trendów w modzie z dużym wyprzedzeniem. Na razie korzystamy z tej wiedzy, tworząc kolekcje Eva Stone, ale kto wie...? To bardzo kuszący temat…