Zawieszka z kolekcji NAC Natural

Marcin Wesołowski, właściciel marki NAC Amber, przekonuje, że rozwój i sukces w trudnych czasach są możliwe.

Pana firma, jako jedna z nielicznych, powiększyła stoisko na tegorocznych targach Amberif.

Tak, czekaliśmy na taką możliwość już od kilku lat, ale ze względu na brak dostępnej powierzchni wystawienniczej w Hali Bursztynowej – bo tylko ta hala wchodziła w rachubę – byliśmy odprawiani z kwitkiem. W tym roku firmy zmniejszają zajmowaną powierzchnię lub w ogóle rezygnują z udziału w targach Amberif, dzięki czemu nam się wreszcie udało dopiąć celu. Wygląda na to, że kryzys może mieć też pozytywne skutki... 

Kolejne zmiany dotyczą nazwy firmy i poszerzenia oferty firmy w sektorze oferowanej biżuterii bursztynowej.

Tych zmian jest jeszcze więcej. NAC Amber to tak naprawdę tylko brand, a firma nazywa się Concept Jewelry. Decydując się na to, chcieliśmy dać sobie możliwość poszerzenia oferty o inną niż tylko bursztynowa biżuterię. Zrobiliśmy to po to, by móc się dalej rozwijać. Dzięki temu mamy możliwość tworzenia nowych brandów i wyjścia poza bursztyn. Bo jak, mając w nazwie amber, można produkować biżuterię bez bursztynu? Jeśli chodzi o nasz brand NAC Amber, od tego roku funkcjonuje już skrócona wersja nazwy, „zliftingowaliśmy” logotyp, niebawem pojawi się nowa strona internetowa. W jego ramach wyodrębniliśmy trzy nowe linie: NAC Elegance – to cała nasza dotychczasowa kolekcja z bursztynem fasetowanym, która nadal ma pozostać naszą specjalnością; NAC Classic – z bursztynem łuskowanym; oraz NAC Natural – z bursztynem naturalnym. Dzięki temu będziemy mogli zaoferować naszym klientom, którzy cenią nasze wzornictwo i jakość, biżuterię z bursztynem w różnym wydaniu i nieco zróżnicowanych cenach.

Czy ma Pan przepis na przetrwanie w trudnych czasach?

Trudna sytuacja na rynku zmusza do jeszcze bardziej wytężonej pracy, myślenia w szerszym horyzoncie, wyznaczania długookresowych celów i weryfikowania ich na podstawie stale zmieniających się realiów rynku. Cele mojej firmy opierają się przede wszystkim na jakości i wzornictwie, które realizujemy w nieco odmienny sposób, niż to powszechnie przyjęte w branży. I tak trzy lata temu przeszliśmy z ceny za gram na cenę za wyrób. Jesteśmy bowiem przekonani, że nie można myśleć kreatywnie o wzorach, będąc ograniczonym koniecznością zachowania odpowiedniego stosunku srebra do bursztynu, by produkcja była opłacalna.
Druga kwestia, która ma dla nas kolosalne znaczenie, to jakość, do której podchodzimy bardzo serio. Do tego stopnia, że wycofaliśmy z oferty te wzory, które do nas wracały z zastrzeżeniami. Swego czasu wycofaliśmy także na własny koszt i poprawiliśmy jeden wzór, kiedy tylko otrzymaliśmy pierwsze sygnały, że coś z nim nie tak. Skontaktowaliśmy się ze wszystkimi naszymi klientami, którzy go kupili...

...odważne...

To standard. Światowe koncerny, takie jak Toyota czy Ikea, którym zależy na utrzymaniu dobrego wizerunku, właśnie tak robią, kiedy okazuje się, że wypuścili na rynek wadliwy produkt. Klient o wiele bardziej doceni, że nie został pozostawiony z problemem sam sobie, niż gdyby producent udawał, że nic się nie stało. Wielu naszych odbiorców – i to sobie naprawdę bardzo cenimy – pomaga nam zrozumieć potrzeby swoich klientów. Bardzo uważnie słuchamy tego, co mówią, ich reakcji, zwłaszcza personelu w sklepach, który ma bezpośredni kontakt z klientem ostatecznym. Dzięki temu wiemy, czego on oczekuje od naszej biżuterii i staramy się spełnić te oczekiwania, projektując kolejne wzory. Stawiając przy tym oczywiście także na jakość i dbałość o detale, choćby takie jak zakuwanie kamieni, które stosujemy w większości wzorów. Na jakość przekłada się także system pracy: w przeciwieństwie do wielu firm bursztynniczych, u nas nie ma pracy na akord. Jesteśmy bowiem przekonani, że zarówno presja czasu, jak i gramatury wyrobu to wrogowie dobrej jakości.
Staramy się „wykorzystać” te trudne lata do inwestycji – bo kiedy, jak nie w kryzysie, jest okazja, by zrestrukturyzować firmę...

...pod warunkiem jednakowoż, że firma dysponuje odpowiednimi środkami finansowymi...

Nie przejedliśmy naszych dotychczasowych zysków, skorzystaliśmy też ze środków unijnych, o które zresztą ubiegało się wiele firm z branży bursztynniczej. Wiele nam dało przejście na cenę za wyrób – dzięki temu wiemy, czy i ile zarabiamy na poszczególnych wzorach. To z kolei pozwala nam realnie przygotowywać strategie rozwoju, wiedząc, jakie mamy możliwości finansowe, klientów, potencjał... Chciałbym być dobrze zrozumiany: my też odczuwamy skutki kryzysu, ale staramy się pracować tak, aby mimo wszystko rozwijać się i przetrwać trudne lata, budując silną markę biżuterii bursztynowej. Wierzymy, że te nasze działania przyniosą wymierne efekty, kiedy sytuacja na rynku znowu będzie stabilna.

Wróćmy jeszcze do tematu wzornictwa, o którym wiele się w ostatnich latach mówi. Liczne firmy próbowały sił na tym polu, ale z różnym skutkiem. Panu – wszystko na to wskazuje – udało się.

W przypadku mojej firmy ponadczasowość i proste wzornictwo okazały się najlepszą receptą na sukces. Projektując, zawsze odpowiadamy sobie na pytanie, czy to, co tworzymy dziś, będzie się dobrze prezentowało za kilka lat. Bo dla nas ważna jest ta ponadczasowość biżuterii, by kobieta mogła się nią długo cieszyć. Wiele się mówi o trendach mody w biżuterii, ale tak naprawdę prostota i ponadczasowość generują najlepsze pomysły.

Polecamy:
Marcin Wesołowski: Bursztyn bałtycki klarowany, łuskowany czy sukcynit termicznie poprawiany?