Iza Krauza z córką

Od 13 lat zachwyca swoim charakterystycznym podejściem do biżuterii – czy to prostymi formami w srebrze, czy też eleganckimi kompozycjami z kamieni naturalnych. W czym tkwi tajemnica sukcesu projektantki i artystki Izy Krauzy? 

 

Jakie to uczucie dostać Bursztynową Kulę od studentów?

Fajne! Wprawdzie nie potrafię tego porównać z uczuciem, jakie towarzyszy laureatowi nagrodzonemu przez szacowną komisję składającą się z autorytetów w danej dziedzinie i z dużym dorobkiem zawodowym, bo generalnie mam niewiele nagród na koncie, ale – jak każda forma docenienia – jest to przyjemne. To jury też było wyjątkowe: studenci ASP, znający się na biżuterii i otwarci – bycie przez nich dostrzeżoną to wspaniałe wyróżnienie. Cieszę się bardzo, że po 13 latach moje prace są dla odbiorcy nadal świeże, twórcze i potrafią go zaskoczyć. A jeszcze bardziej się cieszę, że otrzymałam nagrodę, nie stając do konkursu – to jest dopiero miła niespodzianka! Bardzo dziękuję.

Nie lubisz sprawdzać się w konkursach?

Niechętnie biorę w nich udział. Ale też nie do końca wiem, z czego to wynika: być może z lenistwa, a być może z nadmiaru codziennej pracy i niechęci do podejmowania dodatkowych wyzwań…? Zwłaszcza że pracę konkursową trzeba dobrze przemyśleć i wykonać ją z większą nawet pieczołowitością niż te „codzienne” prace. W 2007 r. dostałam nagrodę w Galerii Milano w konkursie „Konstrukcja zachwytu” –  skorzystałam z okazji, by wypowiedzieć się w mojej ulubionej estetyce kiczu. Nagrody są fajne, bo pompują ego, twórca staje się zauważony i bardziej doceniony.

Zadowoleni klienci też pompują ego.

Uwielbiam moją pracę, cenię sobie współpracę z moimi klientami, dostaję od nich wiele wyrazów uznania dla moich pomysłów, ale jednak co nagroda, to nagroda. Nagrody pozwalają poczuć, że jest się kimś więcej niż tylko rzemieślnikiem. Nawet jeśli z wykształceniem artystycznym, to jednak tylko rzemieślnikiem.

Kicz jest Twoją ulubioną estetyką???

Owszem. Podoba mi się to, że elementy, które mogą uchodzić za kiczowate – zarówno w wystroju wnętrz czy ubiorze – w niesamowity wręcz sposób potrafią odmienić wnętrze czy stylizację. W moich kolekcjach też trochę ocieram się o kicz: gdyby nie było tam elementów z metalu i zastosowałabym sztuczne kamienie, byłby to kicz w czystej postaci (śmiech). Ale dzięki temu, że są to naturalne kamienie i dobrze obrobiony metal, i wszystko jest naprawdę dobrej jakości, całość jest elegancka. Estetyka kiczu świadczy też o dużym dystansie osoby ją stosującej, o jej bezkompromisowości i odwadze, braku lęku przed oceną. Czasem zastanawiam się, czy w przypadku projektanta biżuterii tworzenie wzorów będących odpowiedzią wprost na zapotrzebowanie rynku nie jest zbyt wygodnickie? Oczywiście obserwacja trendów jest ważna, ale czyż naszym zadaniem nie jest także ich inicjowanie? Jestem przekonana, że również tego oczekują od nas klienci. I również takie eksperymentalne wzory staram się im oferować.

Skąd u Ciebie, absolwentki wydziału ceramiki na wrocławskiej ASP, zainteresowanie biżuterią?

Prowadząc całkiem nieźle prosperującą  pracownię, której specjalizacją była ceramika w połączeniu ze szkłem i aluminium, stale poszukiwałam nowych wyzwań i pewnego dnia postanowiłam spróbować z biżuterią. Pierwsze formy były bardzo ascetyczne i mocno geometryczne. Właścicielka nieistniejącej już Galerii GRA chyba dostrzegła w nich potencjał, ponieważ zasugerowała mi użycie srebra. Spróbowałam i spodobało mi się. Tym bardziej, że już na pierwszych targach jubilerskich, na jakich się pojawiłam, idealnie zaskoczyło: było zainteresowanie, były zamówienia. A to oznaczało możliwość rozwoju. I tak już od 13 lat.

Ze szczególnym zainteresowaniem obserwuję dokonania twórców, którzy mają wykształcenie artystyczne i wypracowany bardzo charakterystyczny styl w biżuterii, jak np. Danka Czapnik – malarka, Ola Przybysz – architekt czy Ty – ceramiczka.  

To są dokładnie te osoby, które i ja z ciekawością obserwuję. Mają bardzo rozpoznawalny styl. U mnie z tym stylem różnie bywa: moje prace są bardzo zróżnicowane, ponieważ ciągle jeszcze nie potrafię zdecydować, jaką biżuterię chciałabym tworzyć i w którym kierunku estetycznym pójść. Lubię i surowe, zgeometryzowane formy, i kolorowe kamienie, które czasem mogą dawać wrażenie przesytu i balansowania na granicy kiczu. Moje połączenia są czasem dla mnie samej zaskakujące (śmiech). Ale chyba i jedne, i drugie są takie moje, ponieważ często klienci mi mówią, że czy to kolekcja z metalu, czy z kamieniami, i tak od razu wiadomo, że to jest Krauza (śmiech).  

Różnorodność stylistyczna kolekcji jest rzeczywiście bardzo duża.

Bo i inspiracje są różnorodne. Lubię architekturę i sztukę współczesną, malarstwo i design – to wszystko z pewnością znajduje odzwierciedlenie w moich pracach. Lubię nieoczywiste kształty i barwy kamieni, lubię z nimi eksperymentować – stawiam na dobrą jakość, ciekawy kolor czy transparentność. Gdybym musiała zdecydować i wybrać jeden rodzaj biżuterii, to postawiłabym chyba na formy ze srebra. Nawet jeśli jest ono – zwłaszcza dla absolwentki ceramiki – trochę niewdzięczne, bo jest zimne w odbiorze. Dlatego staram się je uplastycznić, uczynić bardziej miękkim i ciepłym w odbiorze poprzez barwienie. Dążę też do tego, by moje srebrne formy były lekkie, choć wiem, że czasem kłóci się to z naturą ceramiczki i w efekcie powstaje chaos w srebrze (śmiech). Ale nawet ten chaos jest charakterystyczny dla mojej twórczości.

Bardzo charakterystyczne są też Twoje prace z bursztynem.

Kiedyś wydawało mi się, że ze względu na stereotypy bursztyn jest trudnym tematem, ale ku mojemu zaskoczeniu udało mi się rozbudzić wśród moich klientów, starszych i młodszych, zainteresowanie zestawieniem dla mnie idealnym, czyli fasetowanymi kamieniami naturalnymi łączonymi z surowym, matowym bursztynem. Często słyszę, że to nowe spojrzenie na bursztyn, nowe możliwości jego zastosowania. Bursztyn to specyficzny kamień, o ciągle jeszcze negatywnych konotacjach, ale ma w sobie coś przyciągającego. I może właśnie dlatego mnie tak inspiruje – bo ja uwielbiam wyzwania. Szczególnie kręcą mnie zlecenia zaprojektowania komercyjnych wzorów biżuterii przy określonych ograniczeniach – czy to materiałowych, czy cenowych. Uwielbiam takie wyzwania, chciałabym ich jak najwięcej dostawać.

Już rozumiem, na czym polega tajemnica Twojego sukcesu: praca jest Twoją pasją, wyzwania Cię motywują i szybko reagujesz na potrzeby rynku.

Mam niesamowite szczęście wykonywać zawód, który sprawia mi bardzo dużo przyjemności – to daje naprawdę fajną energię. Zadowolenie moich klientów jest dla mnie motywujące, więc stale poszukuję nowych materiałów i świeżych koncepcji, by ich na nowo zaskakiwać. Często biorę udział w targach, bo bardzo lubię bezpośredni kontakt z klientem – jego zainteresowanie mną i moją biżuterią daje mi ogromną satysfakcję i poczucie, że to co robię, ma sens. Jestem spełniona zawodowo.