Absolwentka gdańskiej ASP, właścicielka marki Filimoniuk Design, o odświeżaniu wizerunku bursztynu oraz roli nowoczesnego designu i „młodych myślą” designerów.

Kiedy myślę o bursztynie to…

Bursztyn wzbudza mieszane uczucia. Z jednej strony jest bardzo ciekawym kamieniem, ma dużo wspaniałych właściwości, wiele odmian, można go bez problemu obrabiać, z drugiej zaś przywołuje skojarzenia z nieśmiertelnymi koralami, biżuterią i bibelotami dla turystów, które nie zmieniają się od dziesięcioleci i nadal nas otaczają. Dlatego też wielu ludzi uważa ten kamień za nudny. Kiedy zaczynałam swoją pracę z bursztynem, miałam przed oczami właśnie ten „babciny” stereotyp, który najpierw musiałam przełamać. Dopiero kiedy mogłam bezpośrednio dotknąć surowca, przekonałam się, jak wiele interesujących efektów można dzięki niemu osiągnąć. Nauczyłam się podchodzić do niego niestandardowo i wykorzystywać jego naturalne właściwości. Zrozumienie natury bursztynu bardzo pomaga w projektowaniu. 

Czasem mam wątpliwości, czy w ogóle warto odmładzać ten bursztyn… Jest przecież tyle innych pięknych kamieni, a w tym przypadku trzeba jeszcze walczyć z silnie zakorzenionymi stereotypami, przekonywać do niego. Czy młodzi projektanci traktują swoją przygodę z bursztynem w kategorii misji?  

Myślę, że tu nie chodzi o odmładzanie bursztynu, tylko inne podejście do niego. Biżuteria jako produkt stale się rozwija. Jej wzornictwo się zmienia, więc dlaczego bursztyn ma stać w miejscu? Faktycznie, jest wiele innych pięknych kamieni, ale mało który ma tak różnorodny charakter i tak ciekawe właściwości jak bursztyn. Jest on też silnie kojarzony z Polską, więc dlaczego z tego rezygnować? Każdy kraj ma swoje dobro narodowe (śmiech). Na rynku jest coraz więcej ciekawych projektów, które niczym nie przypominają „tradycyjnych” wzorów. Tworzone są przez duże firmy, jak i przez niezależnych twórców – jak widać, można na niego spojrzeć inaczej.

Moim zdaniem, projektowanie biżuterii z bursztynu to nie jest misja, a zwyczajne zaspokajanie potrzeb odbiorców. Zainteresowanie tym kamieniem jest duże, klienci dopytują o niego. Szukają wyrobów z bursztynu, ale oczekują czegoś nietypowego, świeżego. Takie opinie słyszę od klientów kupujących moją biżuterię w internetowych galeriach oraz na różnego rodzaju targach. Dzięki temu wiem, że warto robić coś nietypowego.

Czy współcześni klienci kupują biżuterię dla bursztynu, czy raczej dla wzornictwa jako takiego? Czy naprawdę robi im różnicę, jaki wstawimy kamień?

Nadeszły takie czasy, że nawet bibeloty dla przysłowiowych turystów i Chińczyków powinny się jako tako prezentować. Współczesny klient to świadomy klient, który ma dosyć standardowego myślenia. I nie chodzi o to, że teraz wszystko musi być na siłę modne i designerskie. Często zwraca on uwagę na szczegóły, czyli: skąd pochodzi dany produkt, z jakich materiałów powstał, kto go wyprodukował  i gdzie. Bardziej liczy się dla niego autentyczność i otoczka produktu, niż to, że tylko „ładnie” wygląda i jest trendy. Nie dotyczy to zresztą tylko bursztynu, ale praktycznie każdej dziedziny od mebli po artykuły spożywcze. Klient chce wiedzieć, co kupuje, jest wyedukowany bardziej niż kiedyś. Dostęp do informacji na wiele tematów jest bardzo łatwy: wystarczy 5 minut i dostęp do Internetu, by znaleźć to, co go interesuje.  

Wzornictwo ma oczywiście kluczowe znaczenie. Bursztyn sam się przecież nie sprzeda. Na pewno znajdą się tacy, którzy kupią wszystko, byleby było z bursztynem – ale są to jednostki. Zdarzają się klienci, którzy szukają konkretnie tego kamienia, ale forma jest dla nich zawsze istotna. Bursztyn ma tę przewagę nad innymi kamieniami, że jest łatwy w obróbce i można go praktycznie dowolnie kształtować. Warto to wykorzystać. Naprawdę nie wystarczy już koniakowy kolor i łuska, żeby produkt sprzedać. Współczesny klient już się tym widokiem nasycił – na długi czas.    

Jaka więc powinna być współczesna biżuteria z bursztynem, która zadowoli  świadomego klienta? I na ile powinna być związana z trendami?

Trendy są zawsze punktem wyjściowym. Siłą rzeczy biżuteria jest związana z modą i pojawia się w kontekście określonej stylistyki. Formy zmieniają się w każdej dziedzinie, której dotyka projektowanie. Producenci i projektanci powinni mieć świadomość, jak funkcjonuje współczesny rynek i być na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie. Trendy wydają się trywialne, gdyż  zazwyczaj są sprowadzane do określenia, jakie kolory będą modne w przyszłym sezonie – a tu wcale nie o to chodzi! Trendy to tylko słowa-klucze, na finalny produkt składa się jeszcze wiele czynników, takich jak charakter marki, otoczenie, odbiorca. I wcale nie oznacza to, że produkt ma zmieniać się co sezon.

Stylistyka biżuterii zmienia się. Na przykład diament nie jest już serwowany tak jak kiedyś: szuka się nowych form i sposobów oprawy, dzięki czemu produkt z tym kamieniem nadal jest atrakcyjny i pożądany. Subtelnie odnosi się do obowiązujących trendów, ale mimo wszystko jest produktem ponadczasowym. Z bursztynem jest podobnie.

Jak Ty stosujesz te zasady w praktyce?

Pracuję dwutorowo. Z jednej strony wykonuję projekty na zlecenie, z drugiej zaś rozwijam się niekomercyjnie. Moim najważniejszym projektem, nad którym pracuję, jest założenie i rozwijanie własnej autorskiej marki biżuterii. Już na początku określiłam, że produkt ma trafiać do odbiorcy indywidualnego, szukającego biżuterii nietypowej, a więc nie tyle znanej marki, co ciekawej formy, niepowtarzalności. Stworzyłam podstawę, na której marka ma sie opierać: moja biżuteria jest niszowa, ma drapieżny charakter. W swoich produktach łączę tradycyjne materiały, takie jak bursztyn czy srebro, z materiałami nowoczesnymi. Wykorzystuję tradycyjne metody jubilerskie, które czasem na potrzeby danego projektu modyfikuję. Marka jest też poniekąd odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Już teraz widzę, że to działa i się rozwija. Mam komfort bezpośredniego kontaktu z klientem, co pozwala dostrzec, jak duże jest zapotrzebowanie na indywidualne, świeże projekty.

Bierzesz też udział w targach mody – kusi Cię ten świat? To tam szukasz odbiorcy?  

To prawda, często biorę udział w różnego rodzaju targach. Głównie są to targi typowo modowe, ale biorę również udział w targach jubilerskich. Nie powiedziałabym, że świat mody mnie kusi, lecz póki co targi modowe to jedyne miejsca promujące młode polskie marki. Obok pokazów organizowane są showroomy niezależnych projektantów. Są to miejsca, gdzie klienci mogą bezpośrednio spotkać marki znane z Internetu. Targi służą oczywiście nie tylko sprzedaży, ale też promocji i nawiązywaniu kontaktów. Siłą rzeczy, chcąc rozwijać markę, muszę brać udział w tego typu wydarzeniach. Tym bardziej, że biżuteria zawsze będzie blisko związana ze światem mody.

W pismach modowych coraz częściej pokazywany jest nowoczesny design z bursztynem – to duży sukces, bo tego „starego” wzornictwa nie pokazywał już nikt. Ile czasu młodzi projektanci potrzebują, by odmłodzić wizerunek bursztynu i zwalczyć stereotypy? I jakie są szanse, że to się uda?  

Młodzi projektanci, jak i niektóre większe firmy już od dłuższego czasu działają w kierunku odmłodzenia wizerunku bursztynu. Stawiają na świeży design i dbają o wysoki poziom swoich wyrobów – to ma sens. Fajne projekty pojawiają się na bieżąco i zaczynają być doceniane – kreatywnych ludzi nigdy w tej branży nie brakowało. Projektanci zakładają i rozwijają małe firmy, a na swoje produkty znajdują odpowiednich odbiorców. Dzięki temu bursztyn może być odkrywany na nowo. Rynek już od dawna jest na tę zmianę gotowy.

W teorii wszystko jest bardzo proste, jednak rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Ogólnego wizerunku bursztynu nie tworzą pojedynczy projektanci, tylko producenci, którzy wypuszczają na rynek dziesiątki kilogramów wyrobów. Młody projektant, bez nazwiska i dorobku, jeżeli już trafi do takiej firmy, tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia. Rzadko faktycznie projektuje, głównym zajęciem jest przenoszenie rysunków do programów 3D, ewentualnie zastanawianie się, jak wykorzystać dostępne na stanie kaboszony na tysiąc nowych sposobów. Zdarza się nader często, że wszelkie przejawy kreatywności odbierane są jako niepoważne artystyczne wytwory wyobraźni, na które nie ma miejsca w poważnej firmie. Produkt masowy trafia na rynek, klient go ogląda, widzi te same rzeczy, a stereotyp się pogłębia. Koło się zamyka. Jest to jednak odrębny temat.

By ta  zmiana wizerunku bursztynu mogła się dokonać, młody projektant potrzebuje nie czasu, tylko wsparcia i chęci. Osobiście jestem optymistką i wierzę, że bursztyn ma jeszcze szanse. Ja znalazłam swoją niszę na rynku i z powodzeniem rozwijam własną markę. To mój wkład w burzenie bursztynowych stereotypów. I skostniałego porządku bursztynowego świata.