W Zielonym Kocie można kupić biżuterię na każdą okazję

Hanna Rochacka, właścicielka słynnego Zielonego Kota – niepowtarzalnego sklepu z bogatą ofertą biżuterii w centrum Warszawy – opowiada o tym, jak ważna jest fantazja w kreowaniu własnego wizerunku i o trendach w biżuteryjnej modzie na lato.

Jaką biżuterię Polki lubią najbardziej?

Nie chcę generalizować, ale z mojego doświadczenia wynika, że często taką, która jest prezentowana w mediach – w kolorowych magazynach i telewizji – pod warunkiem, że jest ona bardzo neutralna. W mediach lansowane są trendy, za którymi niektórzy podążają nieco na oślep. Na szczęście mam też grono klientek, które nie boją się eksperymentować i pokazywać poprzez biżuterię własnej osobowości.

Moda daje poczucie bezpieczeństwa, można się za nią ukryć…

Uważam, że największy grzech w biżuterii  to brak odwagi. Obecnie modne są na przykład duże formy, ale panie często takich ozdób nie kupują, bo nie chcą się wyróżniać i może też z obawy , że będą wyglądać zbyt wyzywająco. Wolą formy bardziej stonowane czy wręcz zachowawcze. Prowadzę Zielonego Kota od prawie 30 lat i z nostalgią wspominam czasy, kiedy dziewczyny miały nieco więcej fantazji i wiedziały doskonale, czego chcą: miały odwagę, by samodzielnie kreować swój wizerunek. Chciały się wyróżniać, a nie zlewać z tłumem. Czasy masowego podążania za modą nadeszły wraz z otwarciem rynku: został on zalany biżuterią tanią, bez charakteru i stylu. Ogromną, według mnie negatywną, rolę odegrały tu też sklepy sieciowe: oferowaną przez nie biżuterię może założyć każdy i nie będzie się w żaden sposób wyróżniał. A przecież biżuteria służy podkreśleniu osobowości, ma wyróżniać kobietę, stać się niejako jej wizytówką. Co więcej, pozwala zmieniać charakter stylizacji w zależności od nastroju czy okazji. To taki element naszego wyglądu, poprzez który kobieta wyraża samą siebie.  

Co powinniśmy nosić, by pozytywnie się wyróżniać?

Wszystko zależy od osoby, od jej charakteru i upodobań. W Zielonym Kocie staramy się prezentować aktualne trendy, ale również oferować biżuterię w najróżniejszych stylach, aby każda klientka mogła tu znaleźć coś dla siebie. Uważam, że na pewno warto jest zainwestować w biżuterię autorską, wykonywaną ręcznie przez artystów plastyków i projektantów w krótkich seriach lub pojedynczych egzemplarzach. Mamy wspaniałych polskich twórców biżuterii produkowanej w małej skali, nie tylko ze srebra, ale i z innych ciekawych materiałów, dzięki czemu jest ona bardziej przystępna cenowo. A przede wszystkim niepowtarzalna: to powoduje, że czujemy się w niej naprawdę wyjątkowo.

W Zielonym Kocie jest mnóstwo biżuterii i to bardzo różnorodnej – jak Pani kompletuje ofertę?

Jak wspomniałam wcześniej, staram się pokazywać to, co jest aktualnie modne, ale równocześnie oferować biżuterię, która jest niebanalna. Istotne jest też dla mnie kryterium wysokiej jakości . Klientki  Zielonego Kota to już niemal trzy generacje: babcie, mamy i ich córki.  Bardzo to sobie cenię i staram się tak dobrać propozycje, aby uwzględniała ich upodobania i potrzeby.
Współpracuję także z artystami plastykami, którzy często wykonują biżuterię na moje specjalne zamówienie. W poszukiwaniu nowości jeżdżę na targi w kraju i zagranicą, mam też moje specjalne, tajemne miejsca, skąd przywożę pojedyncze sztuki naprawdę oryginalnej biżuterii. Rozpiętość cenowa  jest różna, są też ozdoby w niskich cenach – głównie dla bardzo młodych klientek. Zawsze dbam o krótkie serie i ciekawe wzory.

Na ile Pani przewidywania się sprawdzają?

Nigdy nie wiadomo, jaki trend akurat zostanie najbardziej podchwycony. Choć mam sporo modnej biżuterii, zawsze staram się mieć ją w nieco innym wydaniu, aby wyróżniać się na tle innych sklepów. Pomyłki się  jednak zdarzają. Postawiłam w tym roku na przykład na bardzo kobiecą, jak mi się zdaje i bardzo modną  w tym sezonie biżuterię, tj. ozdoby z tkaniny i nici: naszyjniki, bransoletki i kolczyki, gdzie jednym elementem można zmienić całkowity efekt kreacji. A jednak panie podchodzą do tej biżuterii z dużą rezerwą. Może  dlatego, że wydaje się ona nietrwała? Również bardzo modne obecnie  na Zachodzie szerokie bransolety z metalu, tzw. mankiety – efektowne dodateki mogące całkowicie zmienić wymowę kreacji , także nie cieszą się taką popularnością jak pierwotnie zakładałam. Na szczęście znacznie częściej udaje mi się jednak utrafić w gusta klientek, a nawet wykreować trendy. Przykładem mogą być koronkowe kolczyki i bransolety z pleksi – ta biżuteria trafiła m.in. do paryskiego wydania miesięcznika Elle.
Choć zdaję sobie sprawę, że również w dziedzinie biżuterii obowiązuje specjalizacja, to i tak staram się mieć ozdoby na każdą okazję i dla odbiorców w każdym wieku. Potrzeby są bardzo różne, a moim zadaniem jest podsunięcie każdemu czegoś, co go zadowoli.  Efekt jest taki, że to właśnie do Zielonego Kota przychodzą styliści, ponieważ wiedzą, że tu znajdą dosłownie wszystko. Naszymi klientami są teatry, m.in. Teatr Wielki. Nasza biżuteria „występowała” też w wielu filmach, m.in. „Chopin. Pragnienie miłości”. Mam nadzieję, że coraz więcej klientek będzie zaglądać do Zielonego Kota w poszukiwaniu inspiracji i coraz odważniej będą eksperymentować z modą oraz własnym wizerunkiem.   

Polecamy:
Zielony Kot