W przeddzień targów Amberif dyrektor projektu Ewa Rachoń opowiada o napiętej sytuacji w branży bursztynniczej, chinofobii oraz działaniach organizatorów imprezy.

Jak kształtuje się sytuacja na hali targowej w przeddzień imprezy? Czy w obliczu napiętej sytuacji ekonomicznej firmy rezygnują w wystawiania się na Amberifie?

Sytuacja jest rzeczywiście dość trudna – zarówno jesień, jak i pierwsze miesiące tego roku były krytyczne dla wielu firm. Dlatego podchodzą one bardzo rozważnie do wielkości zamawianych stoisk, w niektórych przypadkach decydują się na zmniejszenie powierzchni. Pojawiły się jednak również nowe firmy jubilerskie i diamentowe, poszukujące kontaktów handlowych na polskim rynku. W sumie w targach uczestniczą 454 firmy, w tym 85 firm zagranicznych z 15 krajów. Targi zapowiadają się ciekawie pod względem przeglądu oferty złotniczej, a o ich finalnej ocenie zadecyduje frekwencja handlowców – a na to musimy jeszcze parę dni poczekać.

Zważywszy na fakt, że dla wielu firm bursztynniczych Amberif to jednak targi prestiżowe, zapewne mało która zdecyduje się na absencję...
To się zgadza. Myślę, że dla wielu firm nieobecność na tej imprezie może oznaczać naprawdę poważne konsekwencje, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Nie każdy jest gotów na takie ryzyko, a już na pewno nie te firmy, które zakładają długofalową działalność na rynku.
Ciekawe jest to, że w obliczu recesji w całej Europie, firmy z różnych krajów poszukują nowych możliwości właśnie w Polsce. Jestem przekonana, że pewna część tych firm, które po raz pierwszy pojawią się na Amberifie, przyjeżdża tu z zamiarem wysondowania naszego rynku ocenianego jako perspektywiczny.

A tymczasem i u nas sytuacja nie przedstawia się zbyt optymistycznie, zwłaszcza w branży bursztynniczej...

Ekstremalnie niski kurs dolara przez ostatnie 2 lata przyniósł wręcz mordercze skutki. A obecne wahnięcie w drugą stronę to kolejny problem. Eksporterom trochę się poprawiło, ale za to w nienajlepszej i do tego niepewnej sytuacji na świecie trudno o zamówienia – w zależności od kraju mówi się o 30- czy 50%-owym procentowym spadku obrotów. Polska oferta to nie jest wprawdzie biżuteria bardzo droga, niemniej jednak nabywcy ograniczają zakupy i wykazują większą niż kiedykolwiek tendencję do oszczędzania – nawet jeśli mają pieniądze, to wydają je znacznie ostrożniej. Podejrzewam, że dopiero w połowie roku dowiemy się, czy ta tendencja się utrzyma. Pocieszeniem w tych okolicznościach może być nadzieja na lepszy niż przez ostatnie dwa lata kurs wymiany złotówki – przy silnej pozycji złotego Polska była bardzo drogim i przez to nieatrakcyjnym turystycznie krajem. A to ma ogromne znaczenie dla branży bursztynniczej.
Pierwsze miesiące roku to zawsze czas oczekiwania na pierwsze zamówienia. Kiedyś nawet przymierzaliśmy się do przesunięcia terminu targów na późniejszą wiosnę, ale nie zostało to zaakceptowane przez branżę – nikt nie chciał przedłużać tego stanu, presja czasu byłaby prawdopodobnie dla wielu firm nie do wytrzymania.

A jak zachowuje się w tej sytuacji organizator targów? Czy w jakiś sposób dopasowano doń politykę promocyjną?

Tego typu sytuacja od wszystkich – i od producentów, i od firm usługowych jak nasza – wymaga większego wysiłku. To jest czas, kiedy trzeba wydawać pieniądze dużo rozsądniej i skuteczniej. Dla nas rezultatem takiego podejścia jest poszukiwanie nowych mediów, do których do tej pory jeszcze nie trafialiśmy, oraz zwiększony wysiłek marketingowy. W tych działaniach opieramy się przede wszystkim o media branżowe i inne imprezy targowe. W tym roku naszym nowym celem jest Japonia, Indie i Bliski Wschód, gdzie będziemy realizowali projekt promocji polskiej biżuterii w Emiratach Arabskich wspierany przez Pomorski Urząd Marszałkowski.
Jest jeszcze ciekawa inicjatywa przygotowana przez miasto – z pomocą Zespołu Promocji Miasta Gdańska oraz Koordynatora do Spraw Bursztynu pana Roberta Pytlosa – wizyta dziennikarzy głównie z Europy, ale również z USA, którym miasto i PROT organizują tzw. study tour, a Amberif jest głównym miejscem ich odwiedzin. Informacja w mediach europejskich być może w jakimś dodatkowym stopniu spopularyzuje wiedzę o bursztynie.

Czy na targach Amberif będą firmy chińskie? Moje pytanie nie jest bezpodstawne: już w ubiegłym roku przed Ambermartem „chinofobia” wybuchła z niesamowitą siłą. Jak to tłumaczyć?

Może ktoś się bawi emocjami walczących na trudnym rynku producentów? To zdumiewające zjawisko mogę tłumaczyć tylko tym, że branża jest mocno podenerwowana i zaniepokojona ogólną sytuacją na rynku. Zdajemy sobie sprawę, że to bardzo trudny temat, ponieważ środowisko bardzo się obawia konkurencji ze strony firm chińskich dysponujących tanią siłą roboczą. Warto jednak zauważyć, że kojarzone powszechnie z kopiowaniem Chiny, to także wielki rynek zbytu. Pojawiają się informacje od producentów, że firmy chińskie także kupują i to coraz więcej. Czy ta tendencja się utrzyma, trudno powiedzieć, nie można jednak zapominać, że według wszelkich analiz ekonomicznych będzie to również w przyszłości rynek bardzo chłonny.
Na tegorocznym Amberifie są dwa chińskie akcenty: warszawski przedstawiciel targów jubilerskich w Hongkongu będzie zachęcać polskie firmy do udziału w tej imprezie, a rzeźbiarka Lu Pin zaprezentuje w galerii Ambermoda sztukę z pogranicza kultur – biżuterię ze srebra i jedwabiu. Artystka, która ukończyła warszawską ASP, mieszka i tworzy w Polsce,
jest też autorką pomnika Chopina w Szanghaju.

Często spotykam się z zarzutami, że Amberif to targi prowincjonalne, a nagłośnienie imprezy w skali międzynarodowej jest niewielkie.
Bazujemy przede wszystkim na stałej współpracy ze sprawdzonymi już mediami oraz grupą organizatorów targów, z którymi wymieniamy informacje. Jednak nie należy tego mylić z potrzebą profesjonalnej kampanii promocyjnej bursztynu. Targi dysponują pewną pulą pieniędzy na promocję – podejrzewam, że chyba największą w środowisku – i lokujemy ją najlepiej jak potrafimy. Nie ma jednak szans, abyśmy wyłącznie środkami wystawców sfinansowali kampanię promocyjną bursztynu na świecie. Nie można oczekiwać od targów, że rozwiążą problemy środowiska, bo to nawet przy najlepszych chęciach nie jest możliwe – nasza rola nie na tym polega.
A co do prowincjonalności imprezy: każdego roku odwiedzają ją kupcy z 40 krajów świata. Ale oczywiście zawsze trzeba dążyć do tego, by było ich więcej.

W jakich krajach Amberif jest promowany w mediach?

W większości krajów europejskich: Niemcy, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania, Szwecja, Francja, oraz w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Hongkongu. Jak już mówiłam, nowym kierunkiem jest Japonia – nawiązaliśmy współpracę z jedną z czterech głównych jubilerskich gazet japońskich, a także Indie, oceniane jako najszybciej rozwijający się region na świecie. Chcę w tym miejscu podkreślić, że współpracujemy tylko z mediami branżowymi – naszym zadaniem jest docieranie do zawodowców.

Po dwóch latach pięciodniowego Amberifu, organizator wraca do formuły czterodniowej, jednak bez dnia dla publiczności. Kto o tym zadecydował?
5 dni targów to rozwiązanie optymalne dla kupców, jednak wystawcy uznali, że to dla nich zdecydowanie za długo. Starając się stworzyć jak najdogodniejsze warunki zarówno dla kupców, jak i wystawców, zaproponowaliśmy 4 dni bez publiczności. Zdajemy sobie przy tym sprawę z faktu, że nie dla wszystkich będzie to korzystne rozwiązanie, ponieważ część firm jest nastawiona na sprzedaż detaliczną. Decyzję podjęliśmy w wyniku analizy ankiet rozesłanych do wszystkich wystawców oraz w konsultacji z organizacjami środowiskowymi, które uczestniczą w Radzie Programowej targów.

Większość imprez targowych na świecie odbywa się w weekend, Amberif kończy się najpóźniej w sobotę – z czego to wynika?

Moim zdaniem, opcja weekendowa byłaby dobra, głównie ze względu na korzystniejsze taryfy biletów lotniczych. Jednak statystyki pokazują, że większość kupców pojawia się zaraz na początku targów, a niektórzy przyjeżdżają nawet na kilka dni przed ich rozpoczęciem. Z analizy danych wynika, że ruch handlowy koncentruje się w dniach roboczych. Być może wynika to z faktu, że ostatni dzień był do tej pory dniem otwartym dla publiczności – kupcy pojawiają się wtedy bardzo niechętnie. Stale jesteśmy w fazie poszukiwań optymalnego rozwiązania – nie mamy recepty na wszystko. Nasze decyzje są efektem rozmów z kupcami i wystawcami – zapraszamy do dzielenia się spostrzeżeniami również po najbliższej edycji.
Bez zmian pozostaje natomiast Ambermart, organizowany pod koniec sezonu turystycznego na Wybrzeżu, i tam serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników bursztynu.