Przygotowania do tego przetargu trwały ok. pół roku. Wytypowane przez firmy kopiące bursztyn działki należą do Skarbu Państwa i musieliśmy czekać na oficjalną zgodę na przekazanie tych terenów miastu Gdańsk z przeznaczeniem pod poszukiwanie i rozpoznanie złóż bursztynu. Kiedy już ją otrzymaliśmy trzeba było dopełnić procedur miejskich, jak również procedur przekazania sprawy do Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego InvestGDA. Ta z kolei potrzebowała czasu, by przetarg przygotować. Niestety, procedur nie da się ominąć.
Jeśli zaś chodzi o wcześniej zapowiadane przetargi, to nie dochodziły one do skutku z dwóch powodów. Po pierwsze działki bursztynonośne, które – podobnie jak przy pierwszym przetargu – typowały firmy zainteresowane wydobyciem, były niedostępne: albo leżały na terenach objętych ochroną przyrody Natura 2000 lub też inwestor nie zgadzał się na zastosowanie tańszej metody hydraulicznej, a odkrywkowa czyniłaby przedsięwzięcie nieopłacalnym. Inwestorzy obawiają się bowiem metody hydraulicznej twierdząc, że narusza ona stabilność gruntów. Oczywiście jest kilka inwestycji, które zostały zrealizowane na terenach, gdzie uprzednio ta metoda została zastosowana, i nie widać żadnych negatywnych efektów, ale nie wszystkich inwestorów to przekonuje. Poza tym nie ma takiego prawa, które by nakazywało zbadanie terenu pod kątem możliwych występujących tam złóż przed rozpoczęciem budowy, więc inwestor ma pełne prawo nie zgodzić się w ogóle lub stawiać warunki.
Za każdym razem, kiedy zainteresowane wydobyciem firmy zgłaszają działki, na których może występować bursztyn, sprawdzamy ich dostępność. Do tej pory zainteresowanie było nikłe, obecnie, po znacznym wzroście cen surowca, temat nabrał przyspieszenia. Stąd właśnie kolejny przetarg. Czy będą następne? To wszystko zależy od zainteresowanych oraz oczywiście statusu działek, które wskażą.
Robert Pytlos jest koordynatorem ds. bursztynu prezydenta miasta Gdańska
Polecamy:
Będzie przetarg na działki bursztynonośne na Stogach