Niespodziewany dar natury
Mały północno-zachodni zakątek Ukrainy, rozciągnięty wzdłuż granicy z Białorusią w strefie podmokłych lasów Polesia, obfituje w niezbyt zasobne, ale bardzo liczne i dogodne do eksploatacji złoża bursztynu. Naukowe doniesienia o występowaniu bursztynu na terenie dawnych powiatów kowelskiego i sarneńskiego, przynależnych niegdyś do Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, pisali polscy i rosyjscy uczeni, lecz obecność bursztynu w tym regionie nie funkcjonowała w powszechnej świadomości. Dopiero intensywne poszukiwania geologiczne rozpoczęte przez władze sowieckie w 1979 r. i podjęcie przemysłowego wydobywania bursztynu na złożu w Klesowie i Dąbrowicy koło Sarn przez władze niepodległej Ukrainy pobudziły ludność tego biednego regionu do intensywnej penetracji terenu. Penetracja taka od początku była nielegalna i niemająca szans na legalizację, wobec ustanowienia na Ukrainie państwowego monopolu zarówno na wydobycie, jak i na skup oraz przetwórstwo bursztynu. Z drugiej strony brak środków egzystencji po upadku sowieckich kołchozów i fabryk dotknął ponad 50% ludności bursztynodajnego obszaru i szansa uzyskania znacznych dochodów z wydobycia bursztynu skłoniła tysiące ludzi do podjęcia nielegalnego procederu.
Warunki naturalne sprzyjały nielegalnemu wydobyciu bursztynu:
- bursztyn zalega bardzo płytko w środowisku piaszczysto-ilastym pod warstwą czarnoziemu bagiennego i może być wykopywany najprostszymi metodami
- większość terenu osłania las, utrudniający nadzór policyjny
- tereny w pobliżu pełnowodnych rzek Horyń i Słucz obfitują także w liczne zbiorniki wód stojących, co w konsekwencji umożliwiło zastosowanie metody hydraulicznego wypłukiwania sprawdzonego w delcie Wisły. Na pograniczu polesko-wołyńskim bursztyn zalega nie w warstwie skamieniałej "niebieskiej ziemi" jak na Sambii, lecz w dość luźnych warstwach piaszczystych.
Dodatkową zachętą okazała się wyjątkowo duża granulacja bursztynu w tych złożach. Ponad 80% bryłek nadaje się do produkcji jubilerskiej, podczas gdy na Sambii i w delcie Wisły prawie polowa urobku to drobnica, zdatna co najwyżej do prasowania. Z tysięcy wykopów i jeszcze liczniejszych otworów po płukaniu wydobywa się nie tylko dziesiątki ton materiału na duże kamienie jubilerskie i do twórczości rzeźbiarskiej, lecz także unikalne bryły, okazy przyrodnicze o masie znacznie większej niż na Sambii i na obszarach polodowcowych.
Większość takich okazów trafia do Polski z racji bliskości granicy polsko-ukraińskiej na Bugu i popularności polskich kolekcjonerów bursztynu na Ukrainie, gotowych zawsze do nabycia cennych unikatów przyrodniczych. Ukraińskie służby celne nie są zbyt zainteresowane powstrzymywaniem wywozu bursztynu z ich kraju. Na niedawnej konferencji w Kijowie "Ukraiński świat bursztynu" oficjalnie poinformowano, iż nie dokonano w ostatnich latach zatrzymania ani jednej partii bursztynu, nie tylko na granicy z Polską, lecz także na jeszcze słabiej strzeżonych granicach z Białorusią, Rosją i Mołdową.
Wielkie bryły bursztynu
W efekcie bursztynowe wystawy w polskich muzeach mogą pochwalić się rekordowymi okazami brył (własnych lub zdeponowanych przez prywatnych kolekcjonerów): Muzeum Zamkowe w Malborku bryłą o masie 5.960 gramów, a Muzeum Historyczne Miasta Gdańska o masie 4.540 gramów oraz wieloma innymi, przewyższającymi wymiarami największe okazy w postsowieckich kolekcjach muzeów w Kaliningradzie i Połądze, choć tamte kolekcje tworzono z urobku wielkich kopalń przez całe powojenne czterdziestolecie.
W muzeum ukraińskiego państwowego monopolisty, przedsiębiorstwa "Bursztyn Ukrainy" w Równem, największa bryła (jedyna o masie jednostkowej ponad kilogram) ma niecałe 1.200 gramów. Takich brył w polskich kolekcjach muzealnych i prywatnych jest ponad sto, na Litwie kilkanaście i po kilka w krajach zachodniej Europy. Największe trafiły podobno do Emiratów Arabskich, których przedstawiciele są ostatnio nader aktywni w zakupach za wszelką cenę.
Wyniki gospodarki państwowej
To wszystko są skutki archaicznych w warunkach gospodarki rynkowej regulacji prawa gospodarczego, które w założeniu mają chronić interes kraju, a rzeczywistości powodują destrukcję naturalnych zachowań przedsiębiorców. Przez ostatnie dziesięciolecie płynie do nas, a także na Litwę i nawet do Obwodu Kaliningradzkiego Rosji, silny strumień doskonałego surowca w ilości kilkudziesięciu ton rocznie, a w tym czasie własny zakład przetwórczy ukraińskiego monopolisty dusi się z braku materiału do przerobu. Skupu mu zakazano, a wydobycie w kopalniach jest mizerne, co przestawiają poniższe liczby:
rok |
'93
|
'94
|
'95
|
'96
|
'97
|
'98
|
'99
|
'00
|
'01
|
'02
|
'03
|
'04
|
'05
|
'06
|
wydo- bycie |
920
|
1564
|
1154
|
2457
|
2752
|
2105
|
1288
|
422
|
2450
|
3455
|
1629
|
2644
|
2230
|
2955
|
Zakład przetwórczy "Ukraińskiego Bursztynu" w Równem jest wyposażony w sprawne urządzenia do obróbki bursztynu (w większości z Lęborka) i zdolny byłby potroić produkcję, lecz strumień surowca uchodzi za granicę.
Przy okazji warto odnieść się do technologii wydobycia w jedynej aktualnie czynnej kopalni odkrywkowej na złożu Pugacz w Klesowie. Pracuje tam wielka koparka z potężnym czerpakiem o pojemności 5 m3, opuszczanym gwałtownie na dno 8-metrowego wykopu, aby mógł wbić się w bursztynodajną warstwę. Łatwo sobie wyobrazić skutki uderzenia w duże bryły bursztynu. Może to jest przyczyna braku wielkich okazów w magazynach i muzeum "Ukraińskiego Bursztynu"?
Przedsiębiorstwo państwowe "Ukraiński Bursztyn" uzyskało na starcie znaczne dotacje inwestycyjne na kopalnictwo i przetwórstwo, a mimo tego jest trwale nierentowne i niezdolne do uczestnictwa w rynku światowym. Na szczęście nowy rząd Ukrainy zapowiada radykalne reformy ekonomiczne.
Polska bariera celna
Zjawisko przemytu surowca bursztynowego do Polski jest dobrze znane zarówno naszym przetwórniom, jak i władzom celnym. W roku 1998 Generalny Inspektorat Celny przeprowadził specjalistyczną analizę na temat "Bursztyn - szara strefa". Analiza opracowana przez dr Janusza Marszalca we wrześniu 1998 zawierała następujące, aktualne do dziś stwierdzenia: "Przemytniczy proceder charakteryzuje się tendencją rosnącą." i "'Walizkowo-mrówczy' typ kontrabandy wyklucza mafijny charakter procederu."
Autor analizy wskazuje, że w warunkach masowego ruchu granicznego na przejściach polsko-ukraińskich wykrywanie niewielkich ilości bursztynu w przewozie "walizkowo-mrówkowym" nie rokuje większych rezultatów i uwagę skierować należy na próby przewozu większych partii. Zwraca też uwagę, że poza negatywnymi skutkami fiskalnymi (utrata cła 3% i VAT 16%) przywóz walizkowy jest wręcz pożądany, a nawet konieczny dla rozwiniętego polskiego przetwórstwa.
Skierowanie uwagi celników na większe partie bursztynu zaczęło przynosić rezultaty. Od początkowych kilkudziesięciu kilogramów rocznie (1998) do kilkuset w latach następnych aż do pół tony w roku 2006. W tym ostatnim roku największa wykryta jednorazowo próba przemytu sięgała 100 kg surowca wysokiej jakości. Nasi celnicy zdołali także zatrzymać przemyt okazów przyrodniczych bursztynu, w tym bryły o masie 1.825 g ofiarowanej przez władze celne do Dział Bursztynu Muzeum Historycznego Miasta Gdanska i 8 innych okazów do zbiorów Uniwersytetu Śląskiego. W toku jest procedura przekazania następnych kilku okazów do Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.
W roku bieżącym doszło do wyraźnego ograniczenia wykrywalności przemytu surowego bursztynu ukraińskiego. Pojawiły się natomiast znaczące partie gotowych kamieni jubilerskich z bursztynu (do 100.000 szt. w partii), z reguły wykonywanych z materiału klarowanego w autoklawach. Kamienie są na ogół doskonałej jakości: bez zanieczyszczeń, wad obróbki, w większości w standardowych kształtach i kalibrowanych wymiarach. Dowodzi to powstania nielegalnych (w myśl dotychczasowego prawa ukraińskiego) przetwórni, dobrze wyposażonych technicznie i z profesjonalną załogą.
Po planowanym uwolnieniu gospodarki ukraińskiej od reglamentacji wytwórnie te mogą stać się zarówno naszą konkurencją na rynkach trzecich, jak i dobrym, legalnym kooperantem dla polskich pracowni jubilerskich.