Janusz Fudala w Cedar Lake

 

Janusz Fudala, kolekcjoner i miłośnik bursztynu, opowiada o swoich ambersafari – przygodach w poszukiwaniu żywic kopalnych oraz wystawie darów z jego kolekcji w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.

Ambersafari to podróże w poszukiwaniu bursztynu. Skąd wzięła się ta pasja? I dlaczego na jej przedmiot wybrał pan właśnie bursztyn?


Myślę, że to wynikło ze wspomnień z dzieciństwa, z wakacji nad Bałtykiem, ulotnych obrazów zbierania bursztynowych okruszków na słonecznej plaży. Wspomnień rozbudzonych już tu, w Ameryce, podsycanych rozmowami z gdańskim bursztynnikiem o przeróżnych aspektach jego zawodu. Zainteresowałem się, przeszukałem pod kątem bursztynu Internet. Okazało się, że świat żywic kopalnych jest bardzo bogaty!
Niedługo potem, niczym poszukiwacz skarbów, zacząłem planować wyprawę do miejsca uważanego za na zawsze stracone dla nauki. Była to bursztynowa plaża jeziora Cedar w kanadyjskiej prowincji Manitoba, zalana kilkoma metrami wody w latach 60. po uruchomieniu tam hydroelektrowni. Miałem nadzieję, że bursztyn wciąż będzie tam wymywany przez fale jeziora. I tak też było: nie zalega w metrowej grubości warstwie mieszanki z torfem jak dawniej, ale wciąż jest!
Po powrocie z tej wyprawy zacząłem szukać nazwy dla swojej strony internetowej: stanęło na Ambersafari. Rozmowy z wysiedlonymi z terenów wokół Cedar Lake Indianami uczuliły mnie na spostrzeganie nie tylko samego bursztynu, ale i ludzi z nim związanych. Zarówno tam w Kanadzie, jak i później w Libanie czy na Dominikanie.

W jakich miejscach szukał pan bursztynu? Jakie okazy udało się znaleźć?

Odwiedziłem kilkakrotnie Kanadę w dwóch dobrze znanych miejscach występowania bursztynu: Cedar Lake i Grassy Lake. Z okolic tego drugiego pochodzi znajdujący się w zbiorach Muzeum Ziemi PAN w Warszawie wyjątkowo duży jak na kredowy bursztyn kanadyjski fragment sopla. Wyjątkowo ładne okazy w skale macierzystej udało mi się pozyskać także w Libanie. Z Nebraski pochodzi chyba najmniejszy z wszystkich okaz: malutka kropelka żywicy wciąż w skale błotniaku. Potem była Dominikana, skąd w ubiegłym roku przywiozłem imponujący, ponad 500-gramowy okaz bursztynu o silnie niebieskiej fluorescencji, oraz kopal z okolic Cotui.

Chciałbym jednak podkreślić, że Ambersafari to nie tylko osobiste wyprawy w ciekawe miejsca, ale również internetowe i osobiste kontakty z pasjonatami bursztynu z całego świata. To od nich otrzymałem lub zakupiłem wiele fascynujących okazów – niektóre z nich znajdują się obecnie w Muzeum Ziemi PAN. Są to m.in. żywice z Australii, Nowej Zelandii, Borneo, Sumatry, jak również Danii i Kolumbii. Wśród nich blisko pięciokilogramowa bryła zdobiąca stałą wystawę w Muzeum Ziemi. Ale proszę sobie wyobrazić bryłę, o jakiej słyszałem, z Borneo o rozmiarze 200-litrowej beczki. Czy też przekazy z Sumatry o soplu średnicy 75 cm i długości 2,5 metra!

Czy wśród tych znalezisk były również żywice, które wcześniej nie zostały przez nikogo opisane?

W czasach, kiedy większość miejsc, gdzie wcześniej występowały lub mogły występować żywice kopalne, jest już niedostępna, szanse – zwłaszcza dla amatora-entuzjasty – niestety są marne. Dotychczas nie było mi dane odkryć coś unikalnego w świecie żywic kopalnych. Ale wierzę, że to temat otwarty.

Chętnie dzieli się Pan swoimi odkryciami – wiele z Pańskich okazów to dary dla placówek muzealnych w Polsce.

To prawda. Wiele okazów eksponowanych w gdańskim Muzeum Bursztynu jest opisanych moim imieniem i nazwiskiem, wiele też figuruje już jako zbiory własne muzeum. Podobnie rzecz się ma w Muzeum Inkluzji w Bursztynie UG i Muzeum Przyrodniczym w Krakowie, jak również w Kaliningradzkim Muzeum Bursztynu czy prywatnej kolekcji Gabrieli Gierłowskiej. Muzeum Ziemi w Warszawie jest instytucją geologiczną i to w ich zbiorach żywice kopalne świata są równowartościową kolekcją naukową, a nie tylko ciekawostką uzupełniającą tematykę bursztynu bałtyckiego.
Nie chcę bynajmniej umniejszyć roli innych niż naukowe kolekcji. Są one ważne i obrazują doskonale pojęcie „żywicy kopalnej”. Sam zainicjowałem taką kolekcję dydaktyczną żywic kopalnych świata w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży, aby przybliżyć zwiedzającym informacje o tym, jak wiele rodzajów „bursztynu” jest na świecie i dlaczego tym bardziej unikalny jest bursztyn kurpiowski i tradycje z nim związane. Myślę, że był to trafiony pomysł. I doceniony, skoro zostałem laureatem nagrody Bursztynowego Kierca, które Muzeum Północno-Mazowieckie przyznaje osobom szczególnie zaangażowanym w działalność na rzecz tej placówki.

Próbki z mojej kolekcji żywic kopalnych były niejednokrotnie udostępniane naukowcom pracującym nad ich fizyko-chemicznymi właściwościami. Otrzymałem liczne podziękowania od prof. Barbary Kosmowskiej-Ceranowicz za udostępnianie próbek do badań w technice IRS oraz zdjęć do publikowanych materiałów i książek. Na próbkach ode mnie pracowała także dr Aniela Matuszewska oraz prof. Eugenio Ragazzi z Padwy. I Politechnika Gdańska, której również podarowałem próbki. Dr Wolfgang Weitschat z Hamburga otrzymał okazy do kolekcji muzealnej.

I to właściwie jest sednem sukcesu mojego zainteresowania żywicami kopalnymi: możliwość dzielenia się okazami i wymiana informacji z innymi osobami – tak naukowcami, jak i kolekcjonerami oraz artystami.

18 listopada w Muzeum Ziemi PAN zostanie otwarta specjalna wystawa darów przekazanych dotychczas przez pana dla tej placówki. Co na niej zobaczymy?

Tego nie jestem do końca pewien. Być może będzie pokazana cała kolekcja, a być może tylko wybrane próbki. Niektóre mogą wciąż być eksponowane tymczasowo w innych muzeach. Forma wystawy zależy od decyzji naukowców z Działu Bursztynu. Lista mojej kolekcji autorskiej liczy blisko dwieście pozycji, ale to oczywiście nie oznacza dwustu okazów – próbka może składać się z setek lub nawet tysięcy sztuk, jak w przypadku żywic kanadyjskich.

Najnowsza ciekawostka, jaką mam dla Muzeum Ziemi PAN, i którą przywiozę ze sobą, to kolekcja okazów z południowej części wyspy Sumatra: 9 brył różnej wielkości i różnych kolorów o łącznej masie blisko 18 kg. Są to okazy o kolorach od żółtego, przez brąz, czerwień, czerń aż po jaskrawo-zielony. Czarna bryła wykazuje silnie niebieską  fluorescencję w świetle ultrafioletowym. Niestety nie przetrwały podróży wokół świata bez uszkodzeń – ale dzięki temu widać piękne wnętrze tych unikalnych okazów.