Targi Ambermart pokazały, że na rynku jest znacznie mniej przypadkowych graczy, czyli takich, którzy usłyszeli, że bursztyn dobrze się sprzedaje, więc postanowili szybko i niestety bez wystarczającego przygotowania wejść w ten biznes. Bursztyn stał się już tak drogi, że przestał być opłacalną inwestycją. Odnoszę wrażenie, że znajdujemy się w momencie szczytowania tych cen. Czy zaraz potem nastąpi pikowanie? Oby nie było ostre...
Ceny surowca spadają. Nie umiem powiedzieć, czy bardziej z powodu wyczekiwania na jeszcze większy spadek, czy z przyczyną jest nasycenie rynku. Kiedy towaru nie ubywa z półek, nie ma rotacji na spodziewanym poziomie, producenci zachowują daleko idącą ostrożność. To także sygnał, że kupujący stają się bardziej sceptyczni, szukają czegoś innego, w tym przypadku zapewne dającego większą pewność inwestycji. W Polsce ten moment nasycenia rynku już nadszedł, czy w Chinach też? Wątpię. Na tamtejszym rynku jest jeszcze wiele do zrobienia, ale potrzebna jest profesjonalna promocja wzorem dużych zachodnich firm. W Polsce wydaje się nam, że to ogromne w ostatnich latach zainteresowanie bursztynem w Państwie Środka jest wprost proporcjonalne do wiedzy na jego temat. Zweryfikowałem to na miejscu: bardzo mało Chińczyków słyszało o bursztynie. Jego nabywcami są tylko bardzo świadomi ludzie, a więc zapewne niewielki procent, nawet jeśli jest to ogromny kraj. Na szczęście my nie nastawiamy się na odbiorców z tamtej części świata, od początku istnienia firmy Amber Planet stawiając na uniwersalizm – dzięki temu udaje się nam wychodzić z zawieruch ekonomicznych obronną ręką.
Bardzo wysokie ceny bursztynu przyczyniły się do selekcji graczy obecnych na tym rynku. Zniknęło z niego wiele przypadkowych, ale i słabych ekonomicznie firm. Ci, którzy zostali, mają obecnie, moim zdaniem, szanse na szybszy rozwój w tych niepewnych czasach. Teraz powinno być znacznie lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy ceny surowca w sposób nieprzewidywalny rosły z tygodnia na tydzień.
Poważnym i ciągle jeszcze nierozwiązanym problemem jest bursztyn prasowany. Na targach Ambermart pozostaje on nadal nieopisany – to bardzo nie fair w stosunku do takich firm jak moja, używających wyłącznie bursztynu naturalnego. Brak reakcji ze strony organizatora odbieram jako świadome premiowanie nieuczciwości. Jak to można zmienić? W bardzo prosty sposób. Wystarczy wprowadzić podział wystawców pod kątem oferty na bursztyn naturalny, bursztyn modyfikowany i wyroby bez bursztynu i każdej z tych grup dać wyodrębnioną i odpowiednio oznaczoną halę, tudzież określone miejsce. Uważam, że taki podział nie jest dla nikogo krzywdzący ani dyskryminujący. A klientowi, który jest przecież dla nas wszystkich najważniejszy, takie rozwiązanie dawałoby bezpieczeństwo zakupów. Dziwi mnie, że organizator targów tak niewiele robi w kierunku przejrzystości oferty i budowania poczucia bezpieczeństwa kupców. Prestiż i renoma imprezy nie wzrosną przecież, jeśli zniesmaczeni kupcy zaczną je opuszczać, tylko dopiero wtedy, kiedy organizator pokaże, że panuje tu ład i porządek.
Andrzej Wiszniewski jest właścicielem firmy Amber Planet