Trochę martwi mnie także zaznaczająca się obecność firm litewskich na targach w Gdańsku. Nie mam nic przeciwko tamtejszym producentom, którzy podobnie jak my walczą o przetrwanie na tym wymagającym rynku, jednak życzyłbym sobie w zaistniałej sytuacji większej aktywności firm polskich. Jeżeli chcemy utrzymać wypracowaną dotychczas pozycję wiodącego regionu w produkcji biżuterii z bursztynem, to musimy zwiększyć swoją aktywność, zarówno wizerunkowo, jak i poprzez obecność na wszelkiego rodzaju targach i wystawach.  

Obecnie firmy litewskie nie stanowią dla nas zbyt poważnej konkurencji, szczególnie że ich oferta jest dalece odmienna od naszej. Ale przecież prawa rynku są nieubłagane i może się to za rok, dwa zmienić. Jeszcze kilka lat wstecz mówiło się o pewnym gdańskim standardzie – w wyniku zwiększonej konkurencji między firmami w ciągu krótkiego czasu standard uległ przeobrażeniom: poprawiła się jakość i wzornictwo, a bursztyn przestał być kojarzony tylko z babcinymi koralami i kwiatkami-potworkami. Nie chciałbym nikogo straszyć, ale i litewska konkurencja może się szybko przeobrażać.