Smutno było iść w paradzie, gdzie większość pochodu stanowiła orkiestra dęta i modelki prezentujące kolekcję „Bursztynowa Jedenastka” . Oprócz nich kilkudziesięciu miłośników bursztynu i naukowców : członków Światowej Rady Bursztynu i zaproszonych na seminarium gości, Motopomorzanki i radni dzielnicy Stogi. Pytanie: „A gdzie są ci bursztynnicy?” – wszystkim cisnęło się na usta. „Może jeszcze ktoś przyjdzie?” Ale nie przyszedł. I trochę czuć było zażenowanie, że nas tak mało, zwłaszcza że bursztynnictwo to przecież tak ważna gałąź nie tylko pomorskiego, ale i polskiego przemysłu. Duma regionu. Branża, która dostała kilka milionów dofinansowania na promocję zagraniczną – tymczasem nie jest w stanie nawet zrobić dobrego wrażenia w swoim mateczniku. Smutny to był obraz, ale chyba dobrze oddawał kondycję branży.

I jak tu nie przyznać racji Monice Richardson, która na spotkaniu promocyjnym książki „Polki na Bursztynowym Szlaku” mówiła o czarnym PR bursztynu, pokutujących szkodliwych stereotypach i braku zainteresowania. To pod adresem kupujących, a co w świetle powyższego powiedzieć o samych producentach i projektantach?