Awangardowe myślenie o bursztynie zamieniła na klasyczne. Szokujące niegdyś połączenia bursztynu z żywicą na naturalne surowce. Wymyślne kształty na wygodne formy. Emilia Kohut prezentuje nową markę osobistą ION.  

Markę Superfine Jewellery Emilia Kohut zastąpi teraz ION. Skąd ta zmiana?

To naturalna ewolucja – poczułam potrzebę zmiany. Pożegnania żywic i eksperymentów i zwrócenia się w kierunku tradycyjnych technik jubilerskich. Oddzielenia przeszłości od teraźniejszości – stąd też nowa nazwa ION. Nowa koncepcja marki powstawała przez wiele miesięcy, w czasie których rozważałam różne opcje i kierunki, przyglądałam się trendom na rynku, ale przede wszystkim słuchałam własnych potrzeb. One zaprowadziły mnie w kierunku marki osobistej, jubilerskiej i ekskluzywnej.

Żywce i eksperymenty stały się Twoim znakiem rozpoznawczym. Na początku kariery musiałaś powalczyć o swoje miejsce na rynku biżuterii bursztynowej, głównie o akceptację połączenia żywicy z bursztynem.

Zamykam ten etap, choć dziś jeszcze nie wiem, czy ostatecznie. Kto wie, może do nich kiedyś wrócę? Jeśli już, to na pewno w innej formie. Wiele lat pracowałam w tej technice, rzeczywiście stoczyłam na tym polu wiele mniejszych i większych wojenek... Ale bardziej niż utrzymanie status quo pociąga mnie rozwój. Szczególnie że w pewnym momencie miałam wrażenie, że doszłam już do ściany: żywica, przynajmniej w moim odczuciu, już się już trochę wyeksploatowała – stała się popularna, przez co przestała być dla mnie atrakcyjna. Nadal mam wiele pomysłów na wykorzystanie mojej przez wiele lat gromadzonej wiedzy o żywicach, więc być może znajdą one zastosowanie w produktach nowej marki, ale już nie w biżuterii.

ION – co to znaczy?

Dla nowej marki szukałam prostej nazwy, możliwie neutralnej. Jako że również w nowej marce opieram się głównie na bursztynie, szukałam dobrych skojarzeń. Nie jestem fanką opowiadania o jego właściwościach prozdrowotnych – choć mam wrażenie, że dla innych jest to naprawdę interesujące – ale jego pozytywna aura, ujemna jonizacja, która ma pozytywny wpływ na nasze samopoczucie, już do mnie przemawiają. Na pewnym etapie rozważań pojawiło się słowo „jon”, które zostało „zangielszczone” – i tak narodziła się nazwa ION. W moim odczuciu jest nieco tajemnicza, w sposób subtelny kojarzy się z bursztynem, a więc daje szansę na rozpoczęcie ciekawej rozmowy – nie tylko o biżuterii.

Co oprócz biżuterii będziesz oferować pod marką ION?

Na początku będę się skupiać na małych przedmiotach użytkowych oraz związanych z biżuterią i kobiecymi dodatkami: torebkami, apaszkami oraz ozdobami do włosów. Inspiracją będzie oczywiście bursztyn: jego kolorystyka, powiązania z naturą, morzem i moją ukochaną Gdynią, gdzie znajduje się pracownia. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać bursztyn w innym świetle, nadać mu nowej jakości. Wierzę, że utrafię w gusta młodszych odbiorców, przekonując do bursztynu panie w moim wieku i te jeszcze młodsze. Wcześniej mi się to całkiem dobrze udawało, więc czemu nie miałoby i teraz?

Wielu twórców mówi obecnie o „odczarowywaniu” bursztynu, ale tak naprawdę mało kto może mówić o sukcesie. Kluczem zdaje się być dobry, nowoczesny design. Jaki Ty masz pomysł?

Też design, ale inaczej postrzegany. Kiedyś design oznaczał dla mnie wymyślne kształty i materiały, a dziś to po prostu idealnie zaprojektowane, wygodne formy i świetnej jakości naturalne surowce. Spójrz proszę na moje nowe wzory – to nie jest żadne wielkie odkrycie, żadna „pojechana” forma. Ważna jest dla mnie filozofia marki, jej klimat, pokazanie mnie, mojego świata i mojego myślenia o biżuterii. Chcę pokazać, skąd biorę bursztyn, jak wytwarzam biżuterię, jak mocno się angażuję w każdą realizację i że kolekcje powstają na zamówienie, więc zawsze pozostaną niszowe. Moje myślenie o biżuterii z bursztynem zmieniło się obecnie o 180 stopni. Po ukończeniu gdańskiej ASP byłam przekonana, że biżuteria musi być designerska, musi być z nowatorskich materiałów i powstawać w wyniku eksperymentów. A dziś? Dziś bursztyn musi być całkowicie naturalny – szukam najładniejszych bryłek i najfajniejszych połączeń, by podkreślić jego naturalny urok. Do nich dopasowuję formę, zwracając uwagę nawet na to, jak będzie odbijało się światło.

Napisałaś, że z nową marką chcesz trafić do wszystkich, którzy jarają się bursztynem tak jak Ty. Jak Ty się jarasz bursztynem?

Bursztyn jest obecny w mojej biżuterii od momentu ukończenia studiów w 2012 roku. Uważam, że mamy coś absolutnie wyjątkowego, i to na skalę światową, oraz fantastycznych artystów, którzy świetnie go czują i zbudowali naprawdę fajną markę polskiego bursztynu na świecie. Osobiście zależy mi na tym, by odbiorcy spojrzeli na bursztyn moim okiem, by biorąc go do ręki, poczuli to, co ja czuję.

Pamiętasz, jak było z tym bursztynem na początku?

Na początku była… masakra (śmiech). Pamiętam moje pierwsze zetknięcie z bursztynem – warunkiem zaliczenia semestru była praca na Międzynarodowy Konkurs na Projekt Biżuterii z Bursztynem Amberif Design Award 2012. Studenci kręcili nosem, nikt nie czaił, o co chodzi profesorowi Fijałkowskiemu. Ja byłam nawet nieco rozczarowana – mieliśmy przecież na tych studiach robić fajne rzeczy, a tu nagle pojawia się bursztyn, z którym przecież nic się nie da zrobić. Tak myślałam do momentu, kiedy trafiłam na krótkie praktyki do pracowni gdańskiego bursztyniarza Zbigniewa Strzelczyka. Tam mną tąpnęło. Zobaczyłam, że bursztyn to wcale nie są te koniakowe landryny, które zawsze widziałam. Mogłam dotykać naturalnych bryłek i je szlifować, czując ich niesamowity zapach. Wtedy otworzyły mi się klapki i zaczęłam myśleć, jak go „ugryźć”. Wymyśliłam i dostałam w konkursie Amberif Design Award Nagrodę Bursztynową w postaci 2 kg surowca. Początkowo miałam plan, żeby go sprzedać, ale ojciec mnie przekonał do zmiany decyzji, kupując mi pierwsze narzędzia do jego obróbki. Przez całe wakacje eksperymentowałam – tak powstała moja pierwsza bursztynowa kolekcja. A potem już samo poszło! Świat mody, który próbowałam podbić, był tak samo zaskoczony tymi kolekcjami z żywicą – na które mocno oburzał się świat bursztynu – spodobały im się gładkie, satynowe powierzchnie, które w ogóle nie kojarzyły się z bursztynem. Pamiętam, jak wiele mnie wtedy kosztowało tłumaczenia, że to jest bursztyn. W czasie praktyk w znanej firmie jubilerskiej pracownicy śmiali się, że robię biżuterię z parapetów (śmiech). Aż tu nagle po tylu latach zatoczyłam koło i wróciłam od tych parapetów do klasycznych technik i wzorów.

 

POLECAMY: Biżuteria musi wywoływać emocje – rozmowa z Emilią Kohut


Zestarzałaś się (śmiech).

A wiesz, że chyba tak? (śmiech). Z wiekiem człowiek dąży do maksymalnych uproszczeń, bardziej niż wcześniej ceni wysoką jakość i zachwyca się klasyką. Chyba i dla mnie – po tylu latach biżuteryjnych eksperymentów – nadszedł ten czas. Teraz zależy mi na tym, by moja biżuteria była ponadczasowa, by była przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Jakie są pierwsze reakcje na tę zmianę?

Pozytywne. Szczególnie cenne są dla mnie reakcje osób, które z gruntu odrzucały bursztyn, a dzięki nowej kolekcji zaczynają się na niego otwierać – poczytuję to sobie za wielki sukces. Mam nadzieję, że niedługo zostanie wdrożona nowa strategia promocji Gdańska – Światowej Stolicy Bursztynu, która zgodnie z założeniem przyczyni się do lepszego postrzegania bursztynu. Brałam udział w warsztatach, w czasie których eksperci z różnych branż – związanych i niezwiązanych z bursztynem – wypracowywali jej założenia. To wtedy mnie olśniło, że budowanie wizerunku bursztynu i branży jest w gruncie rzeczy bardzo proste i postanowiłam wykorzystać na własny użytek tę cenną wiedzę, która dzielili się eksperci na warsztatach bursztynu.

Czy to oznacza, że bursztynowe warsztaty były dla Ciebie inspiracją do stworzenia nowej osobistej marki biżuterii bursztynowej?

Tak, myślę, że tak. Dla mnie najbardziej inspirujące były te spotkania, na których eksperci niezwiązani z bursztynem opowiadali o tym, że złapali realną zajawkę na bursztyn, kiedy zgłębiali ten temat. Dzięki tym warsztatom udało mi się złapać dystans, spojrzeć na bursztyn z innej perspektywy – i wszystko poukładało mi się w całkiem nową historię, do której będę starała się przekonać innych. Teraz jest świetny moment dla bursztynu. Wystarczy spojrzeć na postrzegane jako staromodne perły, które wróciły do łask – teraz nawet mężczyźni je noszą! W tym roku na fashion weekach również bursztyn pojawił się w kolekcjach marek, które nigdy z bursztynem nie były związane. Nic się nie dzieje bez przyczyny, wszystko musi trafić na swój czas. Teraz jest czas na bursztyn – czuję to jak nigdy dotąd.