Otwarta 1 maja światowa wystawa w Szanghaju to najbardziej spektakularne wydarzenie ostatnich lat. Ogromny rozmach – jak największa liczba wystawców i odwiedzających, najdroższe pawilony – to daje obraz i poniekąd przesłanie Chin: jesteśmy potężni, mamy nieograniczone możliwości…Takie wrażenie odnosimy, patrząc na Expo z zewnątrz. A jak jest w środku? Jak Chiny przygotowały się na kontakt z gospodarkami kapitalistycznymi oraz jak wygląda logistyka i organizacja wystawy w Szanghaju? Rzeczywistość nieco rozmija się z obietnicami...

Pawilon Polski – okrzyknięty przez ”The Guardian” najbardziej eleganckim – do ostatnich chwil przeżywał chwile grozy. Rozbudowany system chińskiej biurokracji co rusz piętrzył trudności, przepisy zmieniały się z dnia na dzień, meble oraz wyposażenie do stoiska polskiego, którego jesteśmy operatorem, dotarły w ostatnim momencie... Świetnie sprawdzają się w takich sytuacjach słynne polskie umiejętności improwizacyjne...

Ogrom przedsięwzięcia i przytłaczająca skala niezbędnej logistyki zaskoczyła, jak sądzimy, nawet stronę chińską – dość powiedzieć, że przesyłki z towarem należało odszukiwać na własną rękę w ogromnych magazynach, a do ostatniej chwili strona chińska nie była w stanie przekazać jednoznacznych informacji o dokumentach wymaganych do wprowadzenia niektórych towarów do obrotu. Ze względu na restrykcyjne przepisy chińskiego prawa nie mogliśmy na stoisku narodowym zaprezentować części ciekawych polskich produktów. Dla przykładu: wwożone lampy muszą przejść trzymiesięczną procedurę rejestracyjną (!), kosmetyki potrzebują na to z kolei pół roku żmudnych badań komponentów. Nie wspominając o biżuterii złotej, tak popularnej na rynku chińskim, gdyż obrót złotem jest ściśle regulowany przez państwo...

Ogromne trudności związane są także z systemem bankowym, niedostosowanym do transferu środków pieniężnych poza granice Chin. Pod znakiem zapytania stoi transfer pieniędzy do Polski, a umowy bankowe pisane są wyłącznie w języku chińskim. ”Brzmi to nieracjonalnie, ale mimo że podpisywałem moje umocowanie do kont, nie mogłem dostać kopii umowy, mam ją odebrać w czwartek w innym oddziale (oczywiście wszystko po chińsku). Nigdzie nie widziałem kodu SWIFT i po raz kolejny o niego pytam” – pisze z Szanghaju nasz kierownik projektu.
To, co Europejczykom wydaje się oczywiste i normalne, tu zderza się z mentalnością państwa komunistycznego. Wszechobecna cenzura dotyczy nawet płyt z muzyką Chopina, a zawłaszczenie kilku sztuk sprawdzanych materiałów jest ustawowo przyjętym zwyczajem…

Expo to wspaniałe przedsięwzięcie ogólnoświatowe, a tegoroczne w Szanghaju jest specyficzne. Rynek chiński to rynek trudny, w którym niezmiennie panuje podejście komunistyczne w przepisach i biurokracji. Jest to jednak jeden z nielicznych rynków o tendencji wzrostowej, więc jeżeli ma się niezbędną determinację, by przebrnąć przez zawiłości prawne, biurokratyczne i bariery mentalne, to warto tam być. Mimo początkowych trudności pawilon stoi i prezentuje się wspaniale a kolejka oczekujących na wejście do polskiego pawilonu nie maleje...

W końcu hasłem polskiego pawilonu jest: „Polska się uśmiecha”.