Gisbert Stach nie jest całkiem obcy polskiej publiczności: w 2005 r. brał udział w konkursie Amberif Design Award, a rok później zdobył pierwszą nagrodę w konkursie „Skandal” w Legnicy.

”Uczestnictwo w międzynarodowych warsztatach bursztynniczych w Gdańsku oraz poznanie bursztynu praktycznie z każdej strony było dla mnie fascynującym przeżyciem. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie inkluzje będące świadectwem życia sprzed wielu milionów lat, paleta barw i naturalnych form, wydobycie i obróbka bursztynu oraz gotowe wyroby, widoczne w tym mieście na każdym kroku.

Zaproszenie ze strony miasta Gdańska było wyjątkową okazją do pracy z bursztynem oraz zebrania zupełnie nowych doświadczeń w dziedzinie jubilerstwa. Dużym zaskoczeniem był dla mnie nieograniczony potencjał drzemiący w bursztynie. I tak bursztyn dużo łatwiej niż np. kamienie szlachetne poddaje się obróbce i dzięki temu można podejść do niego w sposób bardziej niekonwencjonalny. Dzięki warsztatom i prowadzonym tam eksperymentom otworzył się dla mnie zupełnie nowy obszar działań.

Moje pierwsze bursztynowe doświadczenia są związane z gotowymi kulkami, z których pierwotnie chciałem zrobić naszyjnik. Zużycie surowca jest wtedy ok. pięciokrotnie większe, jeśli chce się uzyskać naprawdę dobry efekt. Inspirujące stały się dla mnie różne techniki obróbki bursztynu, jak cięcie, szlifowanie, polerowanie – pozwalają one odkryć uroki naturalnego bursztynu. Uzyskane w wyniku tych czynności resztki materiału umieściłem przy użyciu transparentnego silikonu na jednorazowych papierowych talerzach, które powszechnie kojarzą się z kiełbaskami. Powstałe w ten sposób formy i kolory bursztynu skojarzyłem z różnymi potrawami i idąc dalej tym tropem, postanowiłem zrobić bursztynowe przysmaki. Takie małe porcje na wynos, jak np. sushi. Papierowe talerze stały się integralną częścią biżuterii – tak powstały brosze i zawieszki „Amber to go”.

Ważne jest tutaj także moje pierwsze doświadczenie kulinarne w Polsce – był to tradycyjny żurek serwowany w chlebie. Postanowiłem połączyć te dwie rzeczy: żurek i bursztyn. Chleb, który intuicyjnie kojarzy nam się z żywnością, w mojej pracy jest w kształcie piersi. Forma została wykonana z silikonu wymieszanego z kawałkami pokruszonego bursztynu. To hołd dla polskiej kuchni.

Bogaty program naszej wizyty, na który składały się m.in. zwiedzanie miasta i wystawy „Drogi do wolności”, profesjonalna organizacja oraz przyjazne nastawienie wszystkich zaangażowanych osób bardzo mi się podobały. Warsztaty uważam za udane, podobnie jak wernisaż wystawy naszych prac w Muzeum Bursztynu. Za godny podziwu uważam fakt, że miasto Gdańsk w tak wyjątkowy sposób buduje swój wizerunek, bazując właśnie na bursztynie, i wzmacniając go ciekawymi inicjatywami oraz działaniami. Bursztyn jest szansą i wyzwaniem jednocześnie – podziwiam entuzjazm, z jakim miasto angażuje się w promocję tego produktu."