Biżuteria firmy Eva Stone

Niemcy to ciągle jeszcze bardzo atrakcyjny rynek dla polskich projektantów i producentów biżuterii. Właśnie zakończyły się targi Tendence we Frankfurcie, które zostały przez nich ocenione jako „umiarkowane, a nawet dobre”.

Choć największą frekwencją cieszą się niezmiennie od lat monachijskie targi inhorgenta, to polskie firmy próbują szczęścia także na innych imprezach wystawienniczych. Arek Wolski, który we Frankfurcie prezentował swoje dokonania po raz pierwszy, nie krył zadowolenia: „Nawiązałem kontakty z galeriami z Niemiec i Holandii, kilka moich prac zostało zakupionych do Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku – wprawdzie nie na ekspozycję, tylko do sklepu muzealnego, ale i tak mnie to bardzo cieszy”.

Pierwszy raz – po dłuższej przerwie z powodu nieatrakcyjnego w poprzednich latach terminu targów – pojawiła się także gdańska firma Eva Stone, która prezentowała kolekcję biżuterii srebrnej z kamieniami. „Jesteśmy naprawdę zadowoleni, chociaż nastroje generalnie nie były najlepsze a sama impreza nieco podupadła” – mówi Ewa Szyszko. Firma jest obecna na niemieckim rynku od wielu lat, konsekwentnie budując swoją markę. „Opłaciło się, mamy już wyrobioną markę, Niemcom podoba się nasza biżuteria” – dodaje. Ale nie tylko im, bo wśród nowych, zdobytych na Tendence klientów, były galerie również z Belgii i Holandii.

„Były już na Tendence i fajerwerki, i katastrofy. Tegoroczne targi były w normie” – podsumowuje Marcin Zaremski. Choć – jak sam przyznaje – jak na dzisiejsze czasy to naprawdę całkiem nieźle. We Frankfurcie projektant prezentował nową kolekcję w charakterystycznych dla niego geometrycznych formach.

Tegoroczne targi dóbr konsumpcyjnych Tendence  w ciągu 5 dni odwiedziło 46 000 fachowych kupców z 91 krajów. Zapoznali się oni z ofertą 1 852 wystawców z 66 krajów.