Promocją Polski w Chinach zajmujesz się od 2015 roku a jej głównym elementem jest bursztyn.  

Promocją Polski – ściśle rzecz ujmując – zajmuję się od 2010 r. Początkowo były to imprezy organizowane na uniwersytetach, gdzie każdy promował swój kraj, dopiero w 2015 r. postanowiłem zająć się sprzedażą polskiego bursztynu w Chinach. Pierwszą partię biżuterii przywiezionej z Polski sprzedałem w ciągu godziny. Wtedy w Chinach sprzedawało się dosłownie wszystko – zwłaszcza jeśli produkt nie był drogi i oferowali go cudzoziemcy. Z drugą dostawą bursztynu poszło jeszcze szybciej: rozeszła się bez wychodzenia z domu (śmiech). Wystarczyło tylko wstawić  kilka zdjęć na WeChat i wszyscy chętni sami się do mnie zgłosili. Po kilku miesiącach sprzedaży na typowo komercyjnych imprezach doszedłem do wniosku, że skoro Chińczykom tak bardzo się ten bursztyn podoba, to trzeba go wykorzystać do promocji Polski. Pierwszą niekomercyjną imprezę promującą polską kulturę – z udziałem biżuterii bursztynowej – zorganizowałem w  Chengdu. Dzięki rozgłosowi w mediach efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania.

Nic dziwnego, trwał boom na bursztyn.

Początkowo każda sztuka biżuterii w mojej komercyjnej ofercie musiała zawierać bursztyn. Dziś, z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że to chyba jednak był błąd. Ostatni rok minął mi głównie na przekonywaniu moich klientów do biżuterii artystycznej polskich projektantów, ale bez bursztynu.

Rezygnujesz z bursztynu?

Bynajmniej. Ale próbuję poszerzać ofertę o inne produkty. Zwłaszcza że zainteresowanie tym kamieniem spada drastycznie, a rękodzieło polskich artystów i jubilerów to przecież znacznie więcej niż tylko bursztyn – to przede wszystkim interesujący design i świetne rzemiosło. Zależy mi bardzo na tym, by Chińczycy zaczęli podziwiać dzieła polskich twórców, by ich uwaga nie koncentrowała się na samym bursztynie. W ten sposób przygotowuję się do zmian, które już są widoczne, a w najbliższych latach z pewnością przybiorą na sile. Chcę być przygotowany na ten moment, kiedy inny kamień stanie się modny – wtedy mało kto będzie chciał kupować bursztyn. W porównaniu z rokiem 2015 sprzedaż w mojej firmie spadła o 60-70%. Generalnie spadek na całym rynku – tylko w tym roku – oceniam na 30-40%. Ja nie odczuwam go zbyt mocno, ponieważ dzięki tej zmianie profilu udało mi się pozyskać wielu nowych klientów. Ale niestety zysków mam coraz mniej, ponieważ muszę dostosowywać moje ceny do tych rynkowych. Teoretycznie nie ma w tym nic dziwnego, jednak w praktyce i owszem. Kłopot w tym, że te same firmy, od których i ja kupuję, pojawiają się osobiście na targach w Chinach, oferują swój towar w tych samych cenach, w których ja kupuję, albo czasem nawet niższych. Co więcej, pozwalają Chińczykom robić zdjęcia na targach, które błyskawicznie trafiają do Internetu, więc w ciągu 2-3 dni wszyscy zainteresowani już wiedzą, w jakiej cenie można dany produkt nabyć. Moje ceny utrzymują się na nieco wyższym poziomie niż te w Internecie, ponieważ jako pośrednik oferuję moim odbiorcom również serwis.

 Jakie są główne przyczyny spadku zainteresowania bursztynem?

Ktoś kiedyś wmówił Chińczykom, że bursztyn jest inwestycją. W Chinach było kilka takich niespodziewanych boomów: były papiery wartościowe, które wszyscy kupowali i stracili na tym, były też kwiaty i jadeit. Komuś zależy bardzo na wykreowaniu mody na dany produkt i zarobieniu na tym ogromnych pieniędzy, przekonuje więc usilnie, że jest on super modny, prestiżowy i jest świetną inwestycją. Oczywiście cały mechanizm działa do momentu, kiedy bańka spekulacyjna pęka. Tak też stało się w przypadku bursztynu – kiedy okazało się, że on wcale nie jest taki wyjątkowy i rzadki, więc jednak nie jest aż tak dobrą inwestycją. Zainteresowanie zniknęło, po tym jak w krótkim czasie tony bursztynu zalały chiński rynek. Dziś biżuteria z bursztynem kupowana jest jako piękna ozdoba – tak powinno być od samego początku. Bardzo żałuję, że nikt nie zatrzymał tej spirali inwestycyjnej zanim się na dobre rozkręciła – dziś mielibyśmy stabilny rynek…

To były najlepsze lata w branży bursztynniczej od czasu „Parku Jurajskiego”!

I stało się dokładnie to samo, co na rynku amerykańskim kilkanaście lat temu. Co jest lepsze: zarobić dużo i szybko a potem stracić większość klientów, czy świadomie pracować nad rynkiem, rozwijać go i mieć z tego stały, nawet jeśli nie spektakularny, dochód przez wiele lat? Teraz zresztą nie ma to znaczenia, bańka już pękła… Jedyne, co pozostaje, to tłumaczyć odbiorcom w Chinach, że bursztyn to nie jest żadna inwestycja, to jest po prostu piękna biżuteria, która ma sprawić przyjemność im samym lub osobom przez nich obdarowanym. W mojej firmie to się sprawdziło – nawet 60-70% klientek do nas wraca, wzrasta też liczba nowych klientów. Nawet jeśli kupują mniej.

Jak będzie wyglądać przyszłość bursztynu w Chinach?

Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Sytuacja staje się coraz trudniejsza, zwłaszcza że rośnie konkurencja: do Chin, które są niezmiennie bardzo chłonnym rynkiem zbytu, zjeżdżają producenci biżuterii z całego świata. Polakom będzie coraz trudniej z nimi konkurować, zwłaszcza z produktami bardzo wysokiej jakości i często idealnie trafiającymi w potrzeby tutejszych odbiorców. Kolejne „zagrożenie” to studenci – poziom nauczania na wydziałach sztuki w chińskich uczelniach niewiarygodnie wzrósł w ostatnich latach. Co więcej, wielu młodych Chińczyków kształci się za granicą, są świetnie zorientowani w trendach i najnowszych technologiach. Rośnie wręcz armia młodych projektantów, przygotowanych, by błyskawicznie wprowadzić na rynek produkty jubilerskie idealnie wypisujące się w szybko zmieniającą się w Chinach modę.

Mówi się, że Chińczycy wysoko cenią polskie i europejskie wzornictwo – czy to nie jest naszą przewagą konkurencyjną?

Boom na zagraniczne produkty właściwie już minął – Chińczycy już nie kupują ich tak bezkrytycznie jak jeszcze kilka lat temu. Najlepiej widać to w dużych aglomeracjach, gdzie ludzie bogaci i wykształceni stawiają na produkty made in China. Chińczycy są dumni z tego, co osiągnęli przez ostatnich 10-15 lat. Dobrym przykładem są tu marki telefonów Huawei i Xiaomi, które przez długie lata były ignorowane na świecie, a teraz są nie tylko rozpoznawalne, ale i wysoko cenione. Taka postawa jest efektem zapoczątkowanej kilka lat temu i konsekwentnie realizowanej kampanii promującej produkty chińskie – dzięki wsparciu mediów ogólnochińskich na efekty nie trzeba było długo czekać. Odbiorcy są też dużo bardziej świadomi i dużo bardziej wymagający: chcą być modni, więc produkty muszą być zgodne ze światowymi trendami. Produkt ma się bronić nie pochodzeniem, ale jakością, wzornictwem, użytecznością. Nie wystarczy więc, że przyjedzie z Polski. Zwłaszcza że większość Chińczyków nie wie, gdzie Polska leży. Dlatego tak ważna jest promocja Polski, świadome i konsekwentne budowanie jej marki: Chińczyk musi się najpierw dowiedzieć, gdzie ona leży i z czego słynie: turystycznie, edukacyjnie i artystycznie, a dopiero kiedy się z tą Polską „zaprzyjaźni”, można wystartować z promocją konkretnych produktów. Taka jest chińska mentalność – tego etapu nie da się przeskoczyć.
Tymczasem polscy producenci, nie znając dobrze zasad rządzących rynkiem chińskim, popełniają wiele błędów. Najpoważniejszym jest obniżanie jakości – zauważyłem, że im bardziej pogarsza się koniunktura, tym bardziej spada jakość wykonania biżuterii. Dla Chińczyka biżuteria to piękno i prestiż, więc musi być na najwyższym poziomie. Dlatego szanse na tym rynku mają tylko ci, którzy stawiają na jakość wykonania i wzornictwa. Kolejny problem to – na nieszczęście dla wszystkich – dość udane próby wyeliminowania pośredników, czyli takich firm jak moja, które przygotowują rynek pod ich kolejne produkty. Handel nie polega na tym, że się przyjedzie na targi raz i drugi i sprzeda towar – i to nierzadko taniej niż pośrednikowi. Biżuteria jest ściśle powiązana z rynkiem mody, więc trzeba być na bieżąco, stale kreować potrzeby i przygotowywać odbiorców na kolejny sezon. Im więcej będzie pośredników, tym dostatniej i spokojniej będzie się żyło producentom przez długie lata.

Sebastian Tajl: zajmuje się promocją Polski w Chinach przybliżając mieszkańcom Państwa Środka naszą kulturę, turystykę i sztukę. Dotychczas zorganizował 5 niekomercyjnych wystaw, które były prezentowane w ramach Dni Polskich w Chengdu, Kunming, Guizhou oraz Chengdu Design & Creativity Week. Tegoroczna wystawa „Piękno zatrzymane w czasie” w Guiyang jest największą dotychczas zorganizowaną prezentacją bursztynu w Azji.