Unikatowa bransoleta z kłów mamuta
Producenci bursztynu, także obecni na targach inhorgenta, zastanawiają się, dlaczego bursztyn przestał się sprzedawać. Znajduje Pan jakieś wytłumaczenie?

Niewątpliwą przyczyną jest utwardzany kopal oferowany coraz powszechniej jako tzw. zielony bursztyn. Obecnie nawet w Idar-Oberstein jest on hitem: świetnie daje się szlifować, a kolor jest atrakcyjną alternatywą dla bardzo drogiego oliwinu. Nawet bardzo dobre domy jubilerskie w Niemczech nazywają ten surowiec bursztynem, choć bardzo dobrze wiedzą, że jest to kopal. Jest dobrze utwardzony, technologicznie obrobiony bez zarzutu. I klienci to kupują.

To przecież oszustwo!

Może i tak. Ale nie ma sensu obrażać się na rzeczywistość. Tzw. zielony bursztyn bardzo dobrze się sprzedaje. Znam firmy, które w Hongkongu sprzedają tylko kopal, a w Gdańsku tylko bursztyn – po prostu wiedzą, jak wykorzystać sytuację. Zachowują się jak ten sprzedawca lodów na plaży Cap d’Agde w południowej Francji, który zdejmował swoje bermudy, przechodząc z plaży dla ”tekstylnych” na plażę dla nudystów. Także w Polsce jest dużo kopalu, firmy oferują go, nie zawsze informując, co to jest. Zauważyłem, że istnieje duża rozbieżność między tym, co się mówi, a tym, co jest na rynku – pewien rodzaj hipokryzji wymuszonej przez handel. Ale to nie dziwi, ponieważ jest gigantyczna różnica cenowa: za kopal w wyrobach trzeba dziś zapłacić od 0.80 do 1.4 USD za gram, a za bursztyn od 2,5 do 3,5 euro za gram. Problem polega na tym, że klienci, których do tej pory było stać na bursztyn, przestali go kupować, ponieważ stał się on za drogi dla ich końcowych odbiorców. Więc albo rezygnują z niego całkowicie, albo kupują namiastki bursztynu. Jest to taka zmowa milczenia, tylko po to, by to koło mogło się dalej toczyć. I ono się toczy.
Przez tę manipulację spadło zaufanie do bursztynu. Kupcy, którzy chcieliby kupić i sprzedać bursztyn, boją się, bo nie mają odpowiednich instrumentów do sprawdzenia jego autentyczności. Zapewnienia producenta lub hurtownika już nie wystarczą – bo stracili do niego zaufanie. Więc klienci wolą kupić towar inny, ale pewny, a bursztyn traci nabywców. Staje się takim brzydkim kaczątkiem...

Jak możemy sobie pomóc?

Nie ma łatwych rozwiązań. Trudno jest odwrócić procesy rynkowe w krótkim czasie – krzywa braku zaufania musi po prostu osiągnąć apogeum, by potem wolno opadać w dół. Tylko jakiś skandal albo sensacja mogą to odwrócić, ale na to się nie zapowiada. Możemy próbować walczyć o to zaufanie np. promując bursztyn w dobrych mediach – ale na to potrzebne by były naprawdę ogromne pieniądze. I współdziałanie – proszę pamiętać, że Polacy nie mają i nigdy nie mieli monopolu na bursztyn. Bursztynem handlują różni ludzie, w różnych miejscach i do tego różnymi rodzajami bursztynu. Bursztyn bałtycki jest jednym z bursztynów świata i ma duży problem. Być może alternatywą byłby bursztyn dominikański czy meksykański – dotychczas w Polsce nie zostały one zaakceptowane, a świat się nimi od dawna zachwyca. I, co ważne, nigdy nie są one ani poprawiane, ani też podrabiane...

...i są znacznie droższe od bursztynu bałtyckiego.

Zgadza się. Dominikański niebieski bursztyn naturalny kosztuje 5 razy więcej niż bałtycki, a zielony jest jeszcze droższy, bo bardzo rzadko występuje. Sytuacja zbyt szybko nie ulegnie poprawie, ponieważ zbiegły się w czasie dwa zjawiska: światowy kryzys i wzrost cen surowca. Ponadto żółty, naturalny kolor bursztynu w ogóle nie budzi zainteresowania i trudno zmusić klienta do zakupu. Jestem pewien, że gdyby pojawił się bursztyn fioletowy, byłaby to sensacja i wszyscy by go kupowali. Skądinąd wiem, że już się nad tym pracuje...
Żeby wyjść z impasu, trzeba pewnej uczciwości: prawdziwej deklaracji co do materiału i oczywiście muszą to być wyroby dobrej jakości, niestanowiące zagrożenia dla zdrowia użytkownika. Problem w tym, że barwienie bursztynu nie zawsze odbywa się przy użyciu dozwolonych gazów. Nie ma sposobów jasnej identyfikacji, żadnych norm dopuszczalności. Osobiście uważam, że czas skończyć z hipokryzją: trzeba ożywić bursztyn, uczynić go atrakcyjnym dla rynku, ale mówiąc o stosowanych zabiegach.

Czyniąc bursztyn fioletowym, różowym, zielonym, niebieskim... ???!!!

A dlaczego nie? To będzie nadal bursztyn! Przecież bursztyn koniakowy też ma zmieniony kolor – to żaden grzech i do tej pory wszystkim się to podobało. Problemem jest nie kolor, ale zatajanie faktów. Dziś na rynku generalnie jest zbyt mało dobrych kamieni w dobrych kolorach i dlatego się je poprawia – tylko że o tych zabiegach zazwyczaj mówi się otwarcie i klient wie, co kupuje. Złe jest zatajanie prawdy. Nie ma nic gorszego jak popsucie zaufania rynku. W ogóle branża jubilerska opiera się na zaufaniu, a kiedy się je nadwyręży, dochodzi do kryzysu, z którego czasem nawet bardzo długo się wychodzi.
Rynek jest nieubłagany: wymusza pewne zjawiska i nawet najbardziej oporni będą zmuszeni je zaakceptować. Tak się już stało z bursztynem prasowanym, wcześniej czy później będzie to dotyczyć także kopalu.

Myśli Pan, że na Amberifie kiedyś będzie dostępny kopal?!

Pewnie prędzej niż później. Targi to przedsięwzięcie komercyjne – biznes musi się kręcić.

Podobnie jak sprzedaż wyrobów z bursztynem...

Wystarczy udowodnić klientom, że kopal po odpowiedniej obróbce – a ta już została opanowana – ma takie same właściwości jak bursztyn, a nawet lepsze – łatwiej się w nim pracuje, jest bardziej przewidywalny. Wiem, że metody te stosowane są już w Polsce, Litwie, Niemczech, a w Chinach utwardzony, fasetowany zielony kopal jest tak cenionym surowcem, że sprzedaje się go na karaty a nie na gramy, i to po bardzo wysokiej cenie. Najgorzej jest obrażać się na rzeczywistość. Siła rynku jest jak walec – nic się mu nie oprze.

To doprowadzi do kompletnego załamania rynku i braku zaufania i do bursztynu, i do kopalu.

Już jest załamanie i nie ma zaufania. Klienci kupują utwardzany kopal, bo jest zielonego koloru i jest tani, a nie dlatego, że to jest imitacja bursztynu. Ponieważ wiedzą, że szybko znajdzie nabywców.

Dokąd ta droga prowadzi?

Nie wiem. Już kilka lat temu przestałem się opierać wyłącznie na bursztynach i włączyłem z powodzeniem do mojej oferty inne produkty pochodzenia organicznego.