Christel Trimborn jest dziennikarką współpracującą z wydawnictwami i międzynarodowymi magazynami, specjalizującą się w zagadnieniach związanych z modą i biżuterią. Prowadzi seminaria na temat trendów – dużym zainteresowaniem cieszył się jej wykład w czasie ubiegłorocznych targów Amberif zatytułowany "Trendy w biżuterii i zegarkach w 2008 roku". Nam opowiada o postrzeganiu polskiego wzornictwa biżuterii na rynku niemieckim.

Polscy designerzy byli po niemieckich najliczniej reprezentowani w hali C2 w czasie targów inhorgenta europe 2009. Czy Pani zdaniem można ten fakt interpretować jako sukces polskiego wzornictwa?

Jestem pozytywnie zaskoczona tak silną reprezentacją polskich wystawców w Monachium. Projektanci i producenci z Polski nie pojawili się jednak nagle, ich liczba wzrastała stopniowo przez lata, dlatego uważam, że tę aktywność i liczebność z całą pewnością można uznać za sukces. Wygląda na to, że struktura zarówno wystawców, jak i odwiedzających targi inhorgenta europe sprzyja umacnianiu pozycji polskich producentów na niemieckim i międzynarodowym rynku.

Jak w Niemczech kojarzone jest hasło „polski design”?

Osobiście uważam, że pojęcie „polski design“ jest zbyt ogólnikowe – stawia wszystkich w jednym szeregu i dlatego jest też niesprawiedliwe. Kiedy mówi się o wzornictwie charakterystycznym dla danego kraju, moim zdaniem trudno oddać bogactwo i różnorodność form i materiałów stosowanych przez poszczególnych twórców. Oczywiście szczególnie w kwestii doboru materiałów nie ma chyba drugiego takiego kraju, w którym wytwarzałoby się tak dużo biżuterii z bursztynu. W przypadku Polski wynika to z „przyczyn naturalnych” – mam tu na myśli pochodzenie bursztynu oraz bogatą tradycję jego obróbki. Jednak już sam fakt, w jak różnorodny sposób bursztyn jest obrabiany – pozostawiony surowy, precyzyjnie fasetowany, czy też znajdujący zastosowanie jako element zdobniczy w zegarkach – pokazuje ogromne spektrum możliwości i zdolności twórczych.

Jednak polska specjalność to nie tylko bursztyn, ale także srebro...

To prawda. Jednak również w tej dziedzinie bogactwo pomysłów jest tak duże, że czasem trudno rozpoznać typowo polskie cechy. Generalnie odnoszę wrażenie, że „polski design” jest znacznie bardziej żywy i formalnie nie tak mocno ograniczony jak na przykład „niemiecki design”. Na mnie biżuteria polskich twórców często nie robi wrażenia surowej i poważnej, tylko jakby potraktowanej w sposób zabawowy – jak gdyby twórcy czerpali wyjątkowo dużo przyjemności z obcowania czy też eksperymentowania z materiałami.

Czy Pani zdaniem oferta polskich wystawców na targach inhorgenta europe spodoba się niemieckiej oraz międzynarodowej publiczności?

Moim zdaniem pojęcie niemieckiej czy też międzynarodowej publiczności jest tak samo mylne jak „polski design”. Jeśli kupcy zaakceptują ceny, to cała reszta jest przede wszystkim kwestią gustu, z uwzględnieniem takich czynników jak m.in. grupa docelowa oraz pozycjonowanie poszczególnych punktów sprzedaży. Sklepy zorientowane na młodszą klientelę, dla której ważna jest moda, z pewnością chętnie dokonają zakupów u polskich producentów, ponieważ wzornictwo ich biżuterii jest lekkie, świeże i nierzadko bardzo nowatorskie. Natomiast w przypadku grupy docelowej o gustach klasycznych tak niekonwencjonalne ozdoby jak na przykład bursztynowe zegarki Jacka Ostrowskiego, kobieca biżuteria marki Baltic Soul czy fantazyjne unikaty w wykonaniu firmy Glitter & Eva Stone wprowadzą dodatkowo modne akcenty.


Zdjęcia: Zegarek zdobiony bursztynem autorstwa Jacka Ostrowskiego (na górze). Art7 / Baltic Soul – bursztyn i srebro (na dole). Fot. firmy