Ewa i Ryszard Kulczyńscy są właścicielami istniejącej od 15 lat szwajcarskiej firmy Cool Design oferującej różne rodzaje bursztynów oraz biżuterię z nich wykonaną. Cechuje ich wyjątkowe, indywidualne podejście do każdej bryłki bursztynu, dzięki czemu udaje się wydobyć z niej nawet głęboko ukryte piękno. Oprócz typowo komercyjnych wyrobów na stoisku firmy na licznych imprezach targowych można zobaczyć także wyjątkowe i unikatowe wyroby o znacznym stopniu skomplikowania. Z Anną Sado rozmawiają o fascynacji bursztynem, jego pozycji na świecie, nowoodkrytym rynku amerykańskim oraz bursztynie antycznym.

Często się zdarza, że osoby, które choć raz zetknęły się z bursztynem, zakochują się w nim od razu. Czy Państwo też są zarażeni tym „bursztynowym wirusem”?
Ryszard Kulczyński: Człowiek musi być związany emocjonalnie z bursztynem, skoro praca z nim zabiera mu tak dużo czasu, że aż staje się częścią życia. Dotyczy to również kupujących – ich też to „wciąga”. Bursztyn nie jest takim zwykłym towarem, który się kupuje i sprzedaje, on jest dla wyjątkowych ludzi. Można go porównać np. z opalem, który też angażuje ludzi emocjonalnie.

Jak zaczęła się Państwa przygoda z bursztynem?
RK:
Firma Cool Design istnieje od 15 lat. Kupiliśmy z żoną w galeriach na Mariackiej wszystko, co nam się podobało, nie myśląc wcale o tym, że będziemy musieli to potem sprzedać. Na początku na jednej z imprez targowych mylono nas z innymi wystawcami, ponieważ mieliśmy podobną ofertę. Zirytowało mnie to do tego stopnia, że kupiłem szlifierkę i zacząłem sam szlifować – zdziwiony, że zabiera to wyjątkowo dużo czasu. Jednak dzięki temu staliśmy się jako firma bardziej wiarygodni w oczach naszych kupców.
Początkowo mieliśmy w ofercie tylko bursztyn bałtycki, a potem stopniowo zaczęliśmy odkrywać uroki innych żywic kopalnych – obecnie mamy wszystkie rodzaje bursztynu, które występują na świecie w ilościach handlowych. Zadecydowała o tym z jednej strony obawa przed brakiem dobrego surowca, a z drugiej względy estetyczne: większości kobiet bardziej pasują ciemne barwy bursztynu. Co ciekawe, biały – którego praktycznie nie ma – i żółty bursztyn znacznie trudniej jest sprzedać. Warunek ten idealnie spełnia bursztyn meksykański. Mamy też bursztyn dominikański. Właśnie ze względu na zapotrzebowanie na ciemne barwy, w ofercie posiadamy także bursztyn poprawiany...

...oczywiście oznaczony jako poprawiany...?
RK:
Oczywiście! Jestem zdania, że wszystko można z bursztynem robić, tylko trzeba koniecznie o tym informować nabywcę. Niestety, nie każdy tę zasadę respektuje. To samo dotyczy kopalu, który w Polsce jest przerabiany już na skalę przemysłową... i sprzedawany jako bursztyn.

Być może już niedługo, bo obowiązuje zakaz wywozu kopalu z Kolumbii.
RK:
Jeżeli z Kolumbii wywożone są narkotyki, to trudno sobie wyobrazić, że nie uda się wywieźć kopalu. Na Dominikanie też został wprowadzony zakaz wywozu surowca, jednakże nie dotyczy on bursztynu szlifowanego. Podobnie z Ukrainy – dziś znakomita większość polskich producentów bazuje właśnie na tamtejszym surowcu. Zakazy są po to, aby większa liczba pośredników na nich zarobiła, i dlatego ostateczna cena jest tak wysoka. W efekcie stale rosnących cen surowca i gotowych wyrobów wielu producentów, pośredników i sprzedawców wycofuje się z biznesu. Tym bardziej, że bursztyn nie ma swojego logo i nie został odpowiednio wypromowany. Stąd też wynikają trudności z przebiciem się na wyższą półkę – bursztyn wciąż jeszcze kojarzy się z czymś tanim i zdaniem wielu osób nie ma prawa kosztować.

Jakiego bursztynu pragną kobiety?
RK:
Kobiety najchętniej kupowałyby to, czego jeszcze nie widziały, ale trudno je ciągle zaskakiwać. Największą część naszej oferty stanowią wyroby klasyczne, bo – jak się niejednokrotnie przekonaliśmy – klasyka jest wieczna. Natomiast nie przykładamy większej wagi do trendów mody, bo nie ma to moim zdaniem specjalnego przełożenia na biżuterię. Niedawno bardzo modny był kolor żółty, ale wtedy nie sprzedaliśmy ani jednego naszyjnika w tym kolorze.
Ewa Kulczyńska: Co ciekawe, w tym czasie znacznie lepiej sprzedawały się ciemne bursztyny...
RK: Dlatego jestem zdania, że trzeba mieć swoją własną wizję i być konsekwentnym – to przynosi rezultaty w perspektywie czasowej. Kiedy człowiek się waha i ciągle zmienia zdanie, do niczego to nie prowadzi.

Nie można jednak być konsekwentnym wbrew regułom rynku...
RK:
Rynek trzeba tworzyć. Ja właśnie staram się tworzyć ten rynek i kreować potrzeby.

Państwa ceny są dość wysokie w porównaniu z cenami firm polskich czy litewskich? Czym to można wytłumaczyć?
EK:
Porównywać można rzeczy porównywalne... Oprócz wyrobów typowo handlowych sprzedajemy rzeczy wyjątkowe i luksusowe, dlatego są one zdecydowanie droższe. Ponadto staramy się nasze wyroby bardziej komplikować i to też jest dodatkowym uzasadnieniem ich ceny. Kiedy klienci pytają o cenę za gram, to zawsze wyjaśniam, że to zależy od rodzaju wyrobu i bursztynu. Najdroższy jest naturalny bursztyn zielony, ponieważ jest go najmniej. Występuje na Dominikanie i w Meksyku i jest jeszcze rzadszy niż niebieski. Wysoką cenę ma także naturalny bursztyn czerwony, przezroczysty, pochodzący z Meksyku. Jego wyjątkowy urok polega na tym, że ma kolor czerwonego wina, ale tylko na powierzchni, głębiej jest zielony, natomiast w słońcu jest zielonkawo-niebieskawy. Ten ostatni najlepiej sprzedaje się we Włoszech.

Cool Design można spotkać na wielu imprezach targowych...
RK:
Tak, jeździmy praktycznie po całym świecie, ale tylko na targi stricte branżowe, ponieważ tylko takie są w stanie zapewnić wystarczające bezpieczeństwo oraz odpowiednio wysoką liczbę fachowych klientów. Pod tym względem inhorgenta europe zaliczana jest do czołówki – gros stanowią tutaj kupcy niemieccy, szwajcarscy, austriaccy, ale zdarzają się portugalscy, greccy etc.

Po raz pierwszy Państwa firma brała udział także w tegorocznych targach Tucson Gem Show? Jak Państwo oceniacie tę imprezę?
RK:
Z Tucson wróciłem bardzo zadowolony. I stwierdziłem, że zbyt późno zdecydowałem się na ten krok. Wybieram się też na targi JCK Las Vegas w maju, gdzie będę miał stoisko w hali designerskiej. Jestem pewien, że jest to słuszna decyzja: trzeba pokazać światu bardziej skomplikowany bursztyn – ludzie tego właśnie oczekują i widzę zainteresowanie taką ofertą.

Wbrew opiniom, że rynek amerykański się załamał?
RK:
Ludzie boją się tego, co piszą gazety, a gazety potrafią bardzo zepsuć nastrój. Chyląca się ku upadkowi Ameryka jeszcze długo będzie upadać, więc nie ma obaw. Kryzys jest globalny i nie ogranicza się tylko do USA. Generalnie w wielu krajach nastąpiła erozja klasy średniej, a to była główna grupa kupująca biżuterię. Największy popyt jest na biżuterię z najniższego oraz najwyższego poziomu cenowego, przy czym bursztyn nadal nie ma wstępu do sektora luksusowego. Znani jubilerzy używają go tylko okazjonalnie, a to nie wystarczy.
EK: Nasi klienci, którzy pracują z nami już od wielu lat i są bardzo dobrymi jubilerami, przekonali do bursztynu swoich klientów i dobrze się to sprawdziło. Więc cieszymy się, że ta nasza „praca u podstaw” przynosi efekty. Czasem jednak martwimy się, kiedy ktoś kupuje dużo bursztynu, czy aby na pewno będzie w stanie to sprzedać. Ale większość klientów wraca i to jest pozytywny sygnał.
RK: Dobrych klientów jest bardzo mało, dlatego trzeba działać globalnie.
EK: Ostatnio sprzedaliśmy bursztyn do Etiopii i Mozambiku.

Zarówno w Tucson, jak i w Monachium zainteresowanie wzbudziła eksponowana na Państwa stoisku biżuteria z antycznym bursztynem. Co kryje się pod hasłem ‘antyczny’?
EK:
Bursztyn ten pochodzi z pakistańskiej prowincji Baluczystan oraz z Mali w Afryce Zachodniej, gdzie jest noszony od pokoleń. Jest to bursztyn bałtycki, szlifowany co najmniej kilkaset lat temu, który docierał na tereny Tybetu, Pakistanu i Afganistanu oraz Afryki Środkowo-Zachodniej w ramach handlu wymiennego. Kupuje się ten bursztyn po jednym kawałku i trzeba je dłużej kolekcjonować, ponieważ mają dla swoich właścicieli ogromne znaczenie i dlatego sprzedawane są tylko w sytuacjach dla nich krytycznych. Każdorazowo sprawdzamy, czy jest to na pewno bursztyn, bo nawet w tych starych kawałkach zdarzają się czasem równie stare imitacje. Mamy sporo takich ciekawych okazów bursztynu, znajdują one chętnych nabywców przede wszystkim w Azji.