Enzo: biżuteria z zielonego bursztynu

Skąd się bierze zielony bursztyn? To bursztyn bagienny – pada odpowiedź. Czyli taki, który przeleżał w bagnie i stąd to zielone zabarwienie. Tymczasem to wcale nie warunki bagienne go stworzyły, tylko…

…człowiek, kiedy wyczuł popyt na wyroby z kolorowanego bursztynu, a wiśnia, koniak i cytryna nie wyczerpały palety kolorystycznej. Warto jednak wiedzieć, że bursztyn naturalny może mieć zielonkawe zabarwienie – ale to rzadkość. Mamy wtedy do czynienia z tzw. bursztynem ziemnym, w którym występują często liczne pęcherzyki gazu powstałe podczas procesów gnilnych, a jego barwa jest brązowa do prawie czarnej, w przezroczystych fragmentach zielonkawa. I prawdopodobnie taka jest też proweniencja nazwy bursztyn bagienny – kłopot tylko w tym, że odnosi się ona do bursztynu modyfikowanego a nie naturalnego.   

Jak powstaje zielony bursztyn? Na kilka sposobów. Kawałki bursztynu – zazwyczaj już oszlifowane na odpowiedni wymiar – wkładamy do autoklawu celem wyklarowania. Możemy też poddać je silniejszemu działaniu temperatury – wtedy trzeba zeszlifować wierzchnią warstwę, by dojść do jaśniejszego koloru i zostawić ciemniejszy, nieoszlifowany spód. Można też wyjąć je wcześniej, a spody pomalować ciemną farbą. Często pod zielony bursztyn przeznacza się kawałki z korą (czyli wierzchnią zwietrzałą warstwą), która po autoklawowaniu staje się ciemniejsza i nie ma potrzeby malowania. Praktykowany jest także sposób kontrolowanego podgrzewania tylko samych spodów kamieni, by ściemniały, dając pożądany efekt wizualny.

Ale sam zielony kolor to dla wielu mało: muszą być łuski, żeby pięknie połyskiwały. Czasem w zielonym (koniakowym też) widzimy tzw. efekt scukrzenia, powstający wskutek nieudanego (z różnych powodów, nie tylko technologicznych) łuskowania. Ten efekt wizualny nie ma aż tylu fanów co łuska, ale również jest dość często spotykany w ofercie wielu producentów.

Wskutek zabiegów poprawiania zielony bursztyn nie jest już kamieniem naturalnym. Czasem spotkamy się z określeniem dublet – stosowanym w jubilerstwie dla kamieni składających się z dwóch części (bursztyn + lakier). Najczęściej określany jest on mianem modyfikowanego, co z punktu widzenia gemmologicznego nie do końca jest właściwie. Poprawna nazwa powinna odzwierciedlać wszystkie zabiegi, jakim kamień został poddany, i brzmieć: bursztyn modyfikowany-dublet. Są też głosy, by takiego kamienia nie nazywać już w ogóle bursztynem, tylko imitacją zielonego kamienia – szmaragdu, jadeitu etc. – wykonaną z bursztynu.

Ale to jeszcze nie koniec historii zielonego kamienia, który może być wykonany nie tylko z bursztynu bałtyckiego, ale i z kopalu kolumbijskiego. Nazywany jest – nie wiedzieć czemu – bursztynem karaibskim lub też karaibskim snem. Pewnie ma się pozytywnie kojarzyć, najlepiej – podobnie jak bursztyn bałtycki – z morzem i wakacjami, by jeszcze silniej przemówić do emocji kupujących… Kopal jest żywicą znacznie młodszą (nie należy go nazywać w ogóle bursztynem!) i znacznie bardziej miękką, dlatego do celów jubilerskich musi być utwardzony, i to kilkakrotnie. Często jest dodatkowo barwiony, żeby zintensyfikować jego delikatnie zielonkawy kolor. Podobieństwo kolorystyczne powoduje, że dość często wykonuje się z niego imitacje bursztynu bałtyckiego, choć niestety nie zawsze znajdziemy odpowiednią adnotację na metce. Jest znacznie tańszy od bursztynu, dlatego ceny wyrobów z kopalem są (powinny być) znacznie niższe niż z bursztynem bałtyckim. Więc zachowajmy czujność, jeśli zielony (czy jakikolwiek inny) bursztyn będzie okazjonalnie tani.